aby patrzeć pewnie w przyszłość należy znać przeszłość

Moderator: triarius

Awatar użytkownika
mloo
Posty: 120
Rejestracja: ndz kwie 14, 2013 9:54 pm

Re: aby patrzeć pewnie w przyszłość należy znać przeszłość

Postautor: mloo » czw sie 15, 2013 10:34 pm


Awatar użytkownika
mloo
Posty: 120
Rejestracja: ndz kwie 14, 2013 9:54 pm

Re: aby patrzeć pewnie w przyszłość należy znać przeszłość

Postautor: mloo » czw sie 15, 2013 11:11 pm

czy to możliwe aby to było takie łatwe?

http://vistafit.manifo.com/rownowaga-kwasowo--zasadowa

spróbuję

Awatar użytkownika
mloo
Posty: 120
Rejestracja: ndz kwie 14, 2013 9:54 pm

Re: aby patrzeć pewnie w przyszłość należy znać przeszłość

Postautor: mloo » ndz sie 18, 2013 5:26 pm

Większość schorzeń w tym chorób przewlekłych takich jak reumatyzm, zawał serca, nowotwory, migreny, cukrzyca, kamica nerkowa, kamienie w woreczku żółciowym, dna moczanowa powstają wskutek zakwaszenia organizmu.
Z zakwaszeniem mamy do czynienia nie tylko w zaawansowanych stadiach choroby. Występuje ono już wtedy, gdy męczą nas częste bóle głowy, kręgosłupa, gdy odzywa się zgaga, niespodziewanie pojawia się biegunka lub inne dolegliwości jelitowe. Zakwaszenie dotyczy nie tylko ludzi starszych i chorych, ale również dzieci. Nasz organizm jest bardzo tolerancyjny ale do czasu. Kryzys następuje zwykle ok. 40-stego roku życia, kiedy lawinowo zaczynają pojawiać się rożne dolegliwości. W tym okresie życia odczuwane do tej pory sporadycznie dolegliwości mogą przejść w stadium przewlekle.



aaa-nka
Praktycznie wszyscy jestesmy zakwaszeni i przez to chorujemy,
ponieważ nie mamy naturalnej ochrony.

Długotrwałe zakwaszenie organizmu powoduje:
Wytrącanie się różnego rodzaju złogów w narządach wewnętrznych np. kamienie nerkowe, kamienie żółciowe itp.
Jednym ze środków rozpuszczających kamienie nerkowe jest właśnie cytrynian potasu.
Dlatego warto monitorować pH moczu.
Dla przykładu kamienie nerkowe:
Najlepszym antydotum na szczawiany wytrącającesię w nerkach to kwasek cytrynowy lub sok z cytryny bogaty w ten związek.

Po czym poznać zakwaszenie organizmu: bardzo prosto sprawdzić pH moczu (papierkiem wskaźnikowym), to można zrobić w domu (mocz świeży tzw. środkowy strumień). pH niezakwaszonego organizmu powinno się wahać w granicach 6,8-7,2 (czyli obojętne).
Można kupić elektroniczny wskaźnik pH.


Równowaga kwasowo-zasadowa to stan, kiedy zakres pH krwi dla większości procesów przemiany materii wynosi 7,35-7,45. Większe pH oznacza przewagę składników zasadowych, mniejsze - przewagę składników kwaśnych. Częściej występuje w naszym społeczeństwie stan zakwaszenia organizmu ze względu na nasze upodobania kulinarne, tak się bowiem składa, że spożywamy więcej produktów zakwaszających nasz organizm niż alkalizujących. Niebezpieczne dla organizmu zachwianie równowagi występuje przy pH krwi mniejszym niż 6,8. Kiedy z powodu kwasotwórczego pożywienia pH krwi obniża się poniżej wartości 7, to następuje pobór wapnia z kości i zębów i jony Ca++ kierowane są do krwi aby nie dopuścić do obniżenia pH poniżej 7,35. Długotrwałe zakwaszenie organizmu powoduje obniżenie jego odporności, a w konsekwencji jest przyczyną chorób cywilizacyjnych: osteoporozy, zmian zwyrodnieniowych stawów, nadciśnienia, miażdżycy, cukrzycy i nowotworów.

Produkty kwasotwórcze (ilość cm3 NaOH do zobojętnienia popiołu ze 100 g badanego produktu):
Wieprzowina 286
Wątroba wieprzowa 236
Kasza jęczmienna 175
Jaja 162
Szynka 162
Dorsz 162
Wołowina 137
Płatki owsiane 132
Cielęcina 124
Śledź 115
Ryż 76
Ser tylżycki 54
Makaron 38
Mleko 27

Produkty alkalizujące (ilość cm3 HCl do zobojętnienia popiołu ze 100 g badanego produktu):
Buraki 89
Czarne porzeczki 88
Cytryny 85
Wiśnie 73
Marchew 68
Pomidory 56
Śliwki 48
Agrest 41
Sałata 38
Gruszki 36
Truskawki 35
Ogórki 32
Jabłka 30
Kapusta 26
Cebula 5

Jak wobec tego komponować nasze pożywienie aby nie dopuścić do zakwaszenia organizmu.
Przykład: 100 gram wieprzowiny i 100 gram ryżu zakwasi nasz organizm w przybliżeniu łącznie o 360 jednostek. Aby to zrównoważyć należy do tego dania dodać 400 gram buraczków lub 500 gram marchewki lub 700 gram pomidorów.
Jeśli nie spożywamy naturalne produkty alkalizujące w wystarczającej ilości powinniśmy regularnie uzupełniać dietę suplementami wapniowo-magnezowymi. Dobowe zapotrzebowanie na wapń wynosi około 1 gram, a na magnez 400 mg. Wody mineralne z dużą zawartością wapnia i magnezu powinniśmy pić regularnie.


skorupki od jajek są dobre na odkwaszanie
bo zawierają dużo minerałów a organizm i tak pobiera minerały żeby odkwasić organizm a pobiera z kości i z zębów

Jaja powinny pochodzić z ferm ekologicznych lub gospodarstw domowych. Nie powinno sie używać jaj z ferm hodowlanych, ponieważ kurczaki są tam karmione paszą z dodatkiem hormonów wzrostu i antybiotyków. Skorupki gotujemy przez około 10 minut, a następnie suszymy. Kiedy się nazbiera odpowiednia ilość mielimy w elektrycznym młynku do kawy na pył. Jedna łyżeczka dziennie zapewnia wystarczającą ilość minerałów dla naszego organizmu i gwarantuje zachowanie równowagi kwasowo-zasadowej krwi. Jest to jednocześnie najtańsze źródło minerałów, o wiele tańsze od soli Auera lub innych suplementów.

Awatar użytkownika
mloo
Posty: 120
Rejestracja: ndz kwie 14, 2013 9:54 pm

Re: aby patrzeć pewnie w przyszłość należy znać przeszłość

Postautor: mloo » ndz sie 18, 2013 5:34 pm

Podaję według www.zdrowezywienie.w.interia.pl

Skorupki jaj są jednym z najlepszych źródeł wapnia, który jest przyswajalny przez organizm w ok. 90%. Oprócz wapnia w skorupce zawarte są wszystkie niezbędne dla organizmu mikroelementy: cynk, żelazo, fluor, siarka, krzem, molibden - łącznie ponad 25. Skład skorupki jest bardzo podobny do składu kości i zębów. Uczeni z Niemiec i Węgier, którzy przez 15 lat badali wpływ skorupki jajka na organizm człowieka zauważyli, że u dzieci i dorosłych podawanie skorupki dało pozytywne rezultaty przy łamliwości paznokci, włosów, krwawieniach dziąseł, zaparciach, chronicznych katarach, astmie. Jak się okazało, skorupka jajka nie tylko wzmacnia tkankę kostną, ale i usuwa z organizmu pierwiastki promieniotwórcze. Znakomite efekty skorupki jaj przynoszą w leczeniu i profilaktyce osteoporozy. Metoda stosowania skorupki jest prosta, nie wymaga poniesienia żadnych kosztów. Skorupki zanurzyć na 5 minut we wrzątku. Pozostawić do wyschnięcia i zmielić w maszynce do kawy. Używać od 0,5 do 1 g dziennie. Można spożywać je dodając do kasz i twarogów.

Awatar użytkownika
mloo
Posty: 120
Rejestracja: ndz kwie 14, 2013 9:54 pm

Re: aby patrzeć pewnie w przyszłość należy znać przeszłość

Postautor: mloo » ndz sie 18, 2013 5:37 pm

"Szklanka mleka dziennie uchroni od osteoporozy, plaster sera żółtego zapewnia dzienne zapotrzebowanie na wapń. Tabliczka czekolady dostarcza niezbędną ilość magnezu. Płatki musli na mleku to najzdrowsze śniadanie. Takie reklamy powszechnie oglądamy w telewizorze i czytamy w popularnych czasopismach typu "Pani Domu". Niestety. Wszystkie te produkty silnie zakwaszają nasz organizm. Jeśli zaufaliśmy tej reklamowej "wiedzy" o zdrowym odżywianiu, to nasze problemy zdrowotne będą w krótkim czasie nieuniknione."

Awatar użytkownika
mloo
Posty: 120
Rejestracja: ndz kwie 14, 2013 9:54 pm

Re: aby patrzeć pewnie w przyszłość należy znać przeszłość

Postautor: mloo » ndz sie 18, 2013 7:06 pm

"Jeśli spożywamy zbyt duże ilości produktów kwasotwórczych, do których należą białka zwierzęce (mięso, ryby, jaja, nabiał), węglowodany (cukier i wyroby cukiernicze, wyroby mączne, kasze), w organizmie powstaje nadmiar kwaśnych pozostałości przemiany materii zakłócających równowagę kwasowo-zasadową, a to jest przyczyną osłabienia bariery immunologicznej organizmu. Zakwaszenie ma swój udział w takich chorobach przewlekłych jak:
1. Przewód pokarmowy
Ostre lub przewlekłe stany zapalne błony śluzowej żołądka, grzybica jelit, zaparcia, problemy trawienne, uczucie pełności, wzdęcia, schorzenia pęcherzyka żółciowego.
2. Mięśnie, stawy, kości
Dna moczanowa (kwas moczowy), bóle mięśni (kwas mlekowy), uszkodzenia dysków międzykręgowych, ostre i przewlekłe bóle kręgosłupa, osteoporoza, zapalenie stawów, reumatyzm.
3. Skóra, włosy, zęby
Wypadanie włosów, kruche paznokcie, próchnica, parodontoza, sucha skóra, neurodermitis, zakażenia grzybicze, trądzik u nastolatków i dorosłych, problemy z cerą, cellulitis.
4. Układ metaboliczny
Nadwaga, napady wilczego głodu, nagły głód słodyczy, cukrzyca, kamienie nerkowe, podwyższony poziom cholesterolu.
5. Układ sercowo-naczyniowy
Nadciśnienie, przedwczesne zwapnienie, choroby naczyń krwionośnych, nieprawidłowe ukrwienie rąk i nóg, zawroty głowy, migreny, zawał serca.
6. Cały organizm
Chroniczne bóle, depresja, zmniejszona wydolność organizmu, ogólne złe samopoczucie, niezdolność do radzenia sobie ze stresem, obniżenie popędu płciowego, przetrenowanie u sportowców, szybkie męczenie się.
Krew musi utrzymywać poziom pH w bardzo sztywnych ramach 7,35-7,45. Przy pH krwi równym 6,95 następuje śpiączka cukrzycowa i śmierć. Gdy pH się obniża, to krew jest alkalizowana przez wypłukiwanie z kości jonów wapnia Ca++. Przy nadmiernym jedzeniu pożywienia bardzo zakwaszającego organizm często występuje osteoporoza.
Co robić aby kontrolować stan równowagi kwasowo-zasadowej swojego organizmu? Zaleca się mierzyć, za pomocą pasków lakmusowych kwasowość moczu.
Mocz w zależności od odżywiania może mieć różne pH. Przy odżywianiu dietą mieszaną odczyn moczu jest lekko kwaśny (6,2-6,8). U ludzi jedzących dużo mięsa jest kwaśny (5,5-6,1). Natomiast u wegetarian - obojetny (6,9-7,1).
Chcąc nie dopuścić do zakwaszenia organizmu powinniśmy komponować posiłki, tak aby produkty alkalizujące (warzywa, owoce) stanowiły ¾ ogólnej masy spożywanych dobowo posiłków, a pH moczu mierzone rano miało odczyn obojętny lub lekko kwaśny 6,9."

Awatar użytkownika
mloo
Posty: 120
Rejestracja: ndz kwie 14, 2013 9:54 pm

Re: aby patrzeć pewnie w przyszłość należy znać przeszłość

Postautor: mloo » ndz sie 18, 2013 7:32 pm

dużo filmów o przeróżnej tematyce ogólnie "spiskowej"

http://www.czasotworzycoczy.site40.net/stara.htm
ciekawy o dr Gersonie i jego leku na kilkadziesiąt chorób w tym raka

Awatar użytkownika
mloo
Posty: 120
Rejestracja: ndz kwie 14, 2013 9:54 pm

Re: aby patrzeć pewnie w przyszłość należy znać przeszłość

Postautor: mloo » śr sie 21, 2013 10:55 pm

w Syrii niestety USA próbują jak mogą wywołać otwarty konflikt
parszywy świat tępych i bojaźliwych ludzi

http://konflikty.wp.pl/galeria.html?gid ... -bojowego&

http://konflikty.wp.pl/kat,1356,title,R ... omosc.html

Awatar użytkownika
mloo
Posty: 120
Rejestracja: ndz kwie 14, 2013 9:54 pm

Re: aby patrzeć pewnie w przyszłość należy znać przeszłość

Postautor: mloo » pt sie 23, 2013 2:47 pm

Ekonomia, zdaniem niektórych, nie jest nawet nauką. No, z tym można by się było w zasadzie zgodzić... ;)
Nie jest natomiast prawdą aby, jak w prawdziwej nauce, nie można było w niej niczego przewidzieć. Matematyka na przykład uczy nas że jak
pracujemy 30 dni po CHF300 franków dniówka to możemy przewidzieć całkiem dokładnie że nasz zarobek wyniesie CHF9000, i nic nie jest w
stanie tego zmienić. Ale ekonomia nie jest o wiele gorsza chociaż, trzeba przyznać, nieco mniej precyzyjna.
Wiadomo na przykład że jeżeli stopy procentowe są gdzieś zero to i kredyt jest za bezcen. A jeżeli kredyt jest za bezcen to ceny rzeczy
kupowanych za ten kredyt dążą do nieskończoności. Jest to proste jak drut. Kredyt za bezcen wziąć może każdy i starać się kupić willę za
milion. Ponieważ willi za milion aż tyle może nie być to cena tych co są musi skoczyć do 10 milionów. Do tego willi za 10 milionów nie
umeblujesz przecież jakimś tanim szmelcem po starych cenach. W związku z tym byle zydel i byle poduszka do nowej willi też zaczynają
kosztować 10x więcej. Nowe ceny tworzą nowy układ odniesienia, nową rzeczywistość która bierze swój początek od tego że ktoś gdzieś
sprowadził stopy procentowe do zera. Tak działa świat banków centralnych i ich fiat money.
I taka jest, moi drodzy, geneza tworzenia się bańki w czymkolwiek, u źródeł której jest niezmiennie bezcenny (=za bezcen) kredyt. Taką
też sytuację mamy od pewnego czasu w Szwajcarii, obawiam się. Stopy procentowe obniżono tutaj do zera już dawno temu w związku z
czym pożyczka kosztuje tyle co nic. No, może prawie nic. Za to ceny nieruchomości, panie dziejku, są wyżej alpejskich szczytów!
Owszem, szwajcarska jakość życia częściowo to uzasadnia. Chociażby sam niesamowity fakt wskazania firmie skąd od sąsiada może
pobrać klucz i bycia pewnym że zlecone zadanie renowacyjne wykona perfekcyjnie i na czas podczas twojej nieobecności, a do tego
posprząta za sobą i zamknie dom z powrotem, warty jest sporej premii... Albo to że większość samochodów tutaj nie ma nawet alarmu,
który jest rzadko spotykaną extra...
No, ale z drugiej strony nie przesadzajmy... Z Burger Kingiem w dolinie kosztującym prawie 2x więcej niż w Niemczech na autostradzie coś
jest jednak nie tak. Smaczniejszy 2x to on nie jest, sorry. Oj, chyba przerzucić się przyjdzie na coś bardziej zdrowego... ;)
Na przykład na
sushi. Nie to aby było ono tańsze, co to to nie. Ale przynajmniej nie ma tego na niemieckiej autostradzie więc odpada ból porównań... ;)
Zeszło mi tak na te dywagacje bo właśnie wice prezydent szwajcarskiego banku narodowego (SNB) JeanPierre
Danthine zadeklarował że
SNB zrezygnuje z pegu 1.20 franka do euro z chwilą gdy SNB zacznie podwyższać stopy procentowe. Fair enough. Kurs wymiany stoi
obecnie na 1.2307 franka za euro. Danthine jest gościem odpowiedzialnym za obecną bańkę w nieruchomościach szwajcarskich. Zapewne
więc wie co mówi. Nie będzie chciał przejść do historii mając jej eksplozję na sumieniu. A bańkę się eliminuje – o ile się jeszcze uda –
podrażając kredyt. Ergo – podwyższając stopy procentowe.
Kiedy więc Szwajcaria zacznie podwyższać stopy procentowe? Tego nie wiemy, prawdopodobnie gdzieś w 2014. Ale mamy pewne „tips”.
Tip #1 jest taki że będzie to w tym samym czasie co początek bernankowego „tapering” (zmniejszania tempa skupu obligacji) w Ameryce. Nie
jest więc zupełnie wykluczone że nawet pod koniec tego roku. Tip #2 – będzie to sporo wcześniej niż początek cyklu wzrostu stóp
procentowych w strefie euro. Niewykluczone więc że formalnie SNB będzie pierwszym bankiem centralnym który oficjalnie podwyższy stopy
procentowe. Jeśli tak się stanie i peg do euro zostanie uwolniony to spodziewać się można, IMO, że CHF początkowo ponownie odwiedzi
rejon parity (1CHF = 1 EUR). Dopiero potem, ewentualnie, zacznie spadać w stosunku do umacniającego się euro.
Dla polskich posiadaczy hipotek w CHF może to stanowić sygnał ostrzegawczy do możliwej redukcji ekspozycji. Nie powinno to jednak
oznaczać znaczącej zwyżki obciążeń. Problemem i niebezpieczeństwem podstawowym dla posiadaczy hipotek w CHF w Polsce nie jest
naszym zdaniem siła franka która od góry jest limitowana. Jest nim potencjalna słabość złotego która od dołu może być nielimitowana...
Mowa tu o szerzej rozumianym kryzysie złotego do którego może łatwo dojść gdy uzależniony od obcego kredytu rząd napotyka na mniej lub
bardziej nieoczekiwane trudności w rolowaniu długu. Na szczęście kulminacja tego typu zagrożeń wydaje się przesunięta w kierunku terminu
przyszłych wyborów i zmiany władzy w 2015, tak że 2014 wydaje się jeszcze w miarę „bezpieczny”. Chyba że (nie)rząd premiera Tuska
padłby gdzieś przedterminowo po drodze i przedterminowe wybory okazały się koniecznością... Względnie padłby gdzieś w rządowej
dintojrze minister Rostowski...
Życzę udanej końcówki wakacji.
Cynik9

Awatar użytkownika
mloo
Posty: 120
Rejestracja: ndz kwie 14, 2013 9:54 pm

Re: aby patrzeć pewnie w przyszłość należy znać przeszłość

Postautor: mloo » pt sie 23, 2013 6:43 pm

to jest jeden z powodów pośpiechu USA w "kwestii arabskiej"

http://www.pb.pl/3290909,61328,wzrost-s ... gospodarke
Ostatnio zmieniony pt sie 23, 2013 8:00 pm przez mloo, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
mloo
Posty: 120
Rejestracja: ndz kwie 14, 2013 9:54 pm

Re: aby patrzeć pewnie w przyszłość należy znać przeszłość

Postautor: mloo » pt sie 23, 2013 7:11 pm

oj co się wyrabia
http://na-plus.blogspot.co.at/2013/08/r ... -skup.html

posunięcie na pierwszy rzut oka bardzo pozytywne ale
no właśnie to nie dlatego aby naprawić system oni boją się bankructwa Polski za ich kadencji i kradzież pieniędzy z OFE by nie wystarczyło aby dotrwać do 2015r

a o to przyczyna ostatniej deski ratunku państwa polskiego a raczej oddalenie nieuniknionego
http://www.rynek.bizzone.pl/Notowania_n ... na_swiecie

Awatar użytkownika
mloo
Posty: 120
Rejestracja: ndz kwie 14, 2013 9:54 pm

Re: aby patrzeć pewnie w przyszłość należy znać przeszłość

Postautor: mloo » sob sie 24, 2013 1:23 pm

http://konflikty.wp.pl/kat,1356,title,M ... omosc.html

otwarta wojna USA-Syria nawet jesienią
werdykt już dawno zapadł teraz trwa przekonywanie społeczeństw o złym Asadzie i oczywiście "niezależny" werdykt ONZ
Rosja będzie miała trudny orzech do zgryzienia ale nic nie wskóra

Awatar użytkownika
mloo
Posty: 120
Rejestracja: ndz kwie 14, 2013 9:54 pm

Re: aby patrzeć pewnie w przyszłość należy znać przeszłość

Postautor: mloo » sob sie 24, 2013 6:54 pm

Czym jest popyt w złocie
i gdzie jesteśmy obecnie
"You have to choose between trusting to the natural stability of gold and the natural stability of the honesty and intelligence of the members of the Government. And, with due respect for these gentlemen, I advise you, as long as the Capitalist system lasts, to vote for gold."
Tell a Friend George Bernard Shaw
Jak każdy metal, złoto podlega prawom popytu i podaży. In więcej jest chętnych na tę samą ilość metalu tym wyższa cena. Jak w żadnym innym metalu jednak, popyt i podaż w złocie nie są tym czym wielu wydaje się że są.
Jeżeli nowa kopalnia miedzi czy cynku rzuci na rynek dodatkowe tony, cena surowca najpewniej spadnie bo więcej miedzi czy cynku w światowych magazynach będzie czekało na tych samych kupców. Jeśli kopalnię zaleje woda lub fala strajków i produkcja stanie, cena będzie prawdopodobnie wyższa bo na tych samych kupców przypadnie mniej poszukiwanego towaru. Gdyby na przykład cała produkcja miedzi pochodziła z Francji, gdzie normalnie związkokracja strajkuje przez cały rok, światowe zapasy uległyby wyczerpaniu a cena poszybowałaby szybko do stratosfery.
W złocie tak nie jest ponieważ główną jego właściwością jest to że po prostu JEST. Prawie całe złoto wykopane od początku świata jest z nami do dziś w tej formie czy innej, jak nie sztabki to monety, jak nie monety to złotej obrączki lub kolczyków. Nie paruje, nie rdzewieje, nie butwieje, nie znika, korniki go nie jedzą. Po prostu jest. Corocznie wydobywa się go ok. 1.5% co stanowi swoistą „inflację” w złocie. W odróżnieniu od srebra mającego wiele zastosowań przemysłowych, w których metal autentycznie „znika z powierzchni ziemi” wykluczając odzysk, złoto ma niewiele zastosowań przemysłowych z których w dodatku można je odzyskać.
W tej sytuacji jest oczywiste że roczne światowe wydobycie złota, wynoszące ok. 2500 ton, jest zasadniczo kroplą w morzu złota już wykopanego i siedzącego sobie gdzieś w skarbcach i sejfach świata. Ciekawe co by się działo gdyby związkokracja w kopalniach złota na całym świecie wzięła przykład z Francji i zastrajkowała przez 10 lat pod rząd. Kopalnie by stanęły i wydobycie złota przez 10 lat z rzędu byłoby zero. Gdyby przydarzyło się to w miedzi cena miedzi stałaby się szybko pewnie wyższa niż złota. A jaka byłaby cena złota którego wydobycie zawieszono na 10 lat?
Dobre pytanie! Otóż pomijając efekt możliwej przejściowej paniki przypuszczamy że cena złota, ceteris paribus, wiele by się przez to nie zmieniła. Może by jedynie rosła nieznacznie z roku na rok. Dlaczego? Ponieważ złoto JEST, istnieją znaczne jego rezerwy. Producent kolczyków czy mennica emitująca serię monet nie musi czekać na nowe wydobycie aby nabyć swój surowiec! Może nabyć starą sztabkę, przetopić ją na to co trzeba, i sprzedać to po cenie sztabki, plus marża.
Ten aspekt, unikalny dla złota, uchodzi uwagi wielu komentatorów ekscytujących się że tym że produkcja złota spadła czy wzrosła, a wobec tego ceny pójdą w górę lub w dół, albo że mieszkańcy Indii czy Chin kupują w tym roku mniej lub więcej, z odpowiednim efektem tego na ceny. Tak to jednak niezupełnie działa.
O cenie prawdziwego złota (nie papierowego) nie decyduje ilość wydobytego kruszcu. Decyduje o niej ostatecznie subtelna gra popytu ze strony tych którzy chcą je trzymać z podażą ze strony tych którzy chcą się go pozbyć. Był w końcu ub. wieku czas kiedy złota, oprócz może posiadaczek kolczyków i bransolet, nikt nie chciał nawet trzymać. Nominalnie gros złota trzymały więc banki centralne, ale praktycznie wyleasowały je bankom bulionowym które z kolei sprzedały je, dalej obniżając ceny. Banki przekonały masy że lord Keynes miał ostatecznie rację. Że system oparty na złocie jest barbarzyńskim reliktem a samo złoto relegowane zostało na śmietnik historii. Królem wzgórza był papierowy dolar który zastąpił złoto. Żółty metal tracił swoją użyteczność, a stając się bezużyteczny stał się śmiesznie tani.
Żadne jednak aberracje i żadne szaleństwa tłumów nie trwają wiecznie. W miarę jak ludzkość zaczęła trzeźwieć z historycznego boomu przełomu wieków przypomniano sobie że każdy z rozlicznych eksperymentów z papierowym pieniądzem na przestrzeni historii zakończył się klapą. Jedyną pewną metodą przechowania wartości przez 5000 lat pisanej historii było złoto. Chętnych do trzymania złota przybywało.
Odnowiona wiara w złoto doznała dalszego wzmocnienia po kryzysie 2008, gdy cała globalna piramida długu, zbudowana na papierowym pieniądzu fiat i systemie rezerw cząstkowych, zaczęła się rozpadać. Ilości złota na świecie ukrytego po sejfach, skarbcach i piwnicach to nie zmieniło. Zmieniła się jednak znacznie liczba chętnych do jego trzymania. Tych przybyło znacznie, i z każdą nową konwulsją chwiejącego się systemu, z każdym nowym bailoutem w USA i Europie, z każdym bilionem nowych dolarów czy euro wypłukanych z powietrza, przybywało ich więcej. Popyt na złoto, niekoniecznie ten na biżuterię ale ten na zwykłe trzymanie złota, wzrósł. Wraz z nim wzrosła cena złota, która na przestrzeni 2001 – 2011 zwiększyła się blisko 6x.

Awatar użytkownika
mloo
Posty: 120
Rejestracja: ndz kwie 14, 2013 9:54 pm

Re: aby patrzeć pewnie w przyszłość należy znać przeszłość

Postautor: mloo » sob sie 24, 2013 6:55 pm

c.d.

Czemu coraz więcej ludzi zaczęło lubić złoto, trzymając w nim pewną część swojego portfela inwestycyjnego? Nie da się ukryć że pewną rolę grał tu po prostu owczy pęd do szybkiej aprecjacji cenowej bardzo taniego niegdyś metalu. Ale wielu inwestorów zrozumiało też co innego – że żyjemy w wariackich czasach wirtualnej rzeczywistości tworzonej przez rządy i banki centralne, w manipulowanym przez tworzony z powietrza pieniądz matrixie. Zrozumieli że rząd nie jest sprzymierzeńcem ale przeciwnikiem napalonym na odebranie im owoców ich pracy, i że złoto jest polisą ubezpieczeniową przeciwko rządowym zakusom. Jest szalupą ratunkową na wypadek gdyby Titanic tonącego państwa opiekuńczego, mimo wszystko, jednak zatonął.
To że prędzej czy później zatonie nie ulega naszym zdaniem wątpliwości. Doprowadzi to do zasadniczego przemeblowania świata – globalnego resetu. Końca świata od tego nie będzie ale zmieni się wiele, stary porządek świata zastąpiony zostanie nowym, łącznie z nowym ładem monetarnym. Zmiany geopolityczne i niepokoje społeczne są w takich warunkach nieuniknione. W turbulencjach z tym związanych warto mieć polisę ubezpieczeniową w złocie. Nie kosztuje ona wiele i nie upływa. Jeśli się mylimy, jeśli turbulencje i globalny reset nie nastąpią, pewna pozycja w złocie fizycznym którą inwestor posiada po prostu nadal BĘDZIE, nieco mniej czy nieco więcej warta.
Ale jeśli się natomiast nie mylimy a spełniłby się najbardziej negatywny wariant scenariusza to szansa jest dobra że jedyną rzeczą z pewną wartością którą inwestor zachowa będzie złoto fizyczne które udało mu się bezpiecznie dowieźć do mety i które nadal kontroluje. Jeśli polisa zadziała będzie warta wielokrotność tego co stracił czy to w rządowej konfiskacie, czy w hiperinflacji, czy w wymianie pieniędzy, w czymkolwiek. Złoto jest niezmiennikiem którego rząd nie kontroluje; nie może go dodrukować, nadmuchać, powielić. Stoi od tysięcy lat na straży prawa własności i jest mała szansa aby przestało pełnić tę rolę w kilku latach prawdopodobnie dzielących nas od przesilenia.
Pewna pozycja w złocie wydaje się też uzasadniona we wszystkich sytuacjach pośrednich, gdy rządowa propaganda „kryzysu już za nami” co prawda się nie zmaterializuje a z drugiej strony globalny reset, zamiast definitywną katastrofą statku na skałach, wyzwolony zostanie raczej dłuższym procesem gospodarczej degrengolady i socjalnych niepokojów.
Turbulencje ekonomiczne których się spodziewamy idą często w parze ze skrajnymi emocjami mas. Tonąc państwa opiekuńcze już teraz chwytają się brzytwy, i wyzwalać będą coraz większe niepokoje. Wahania nastrojów będą wielkie, totalitaryzm będzie wzrastał. Nie może być inaczej gdy powiedzieć przyjdzie ludziom że poczynione przed laty obietnice nie zostaną dotrzymane, że to co przedstawiano jako wartość żadną wartością nie jest. W takich warunkach naszym zdaniem jest jedynie kwestią czasu kiedy masy zrozumieją że jedyną rzeczą wartościową w chaosie na której można polegać jest złoto. Liczba chętnych do „trzymania” żółtego metalu strzeli wtedy pionowo do góry, razem z ceną. Nie ma niczego porównywalnego z grozą paniki do złota, napędzaną podwójnym ciągiem najpotężniejszych silników jakie zna natura ludzka: chciwości i strachu.
Sygnalizujemy to bo znowu przypomina się nam połowa lat '00, kiedy w 2GR jak ostatni Mohikanin wskazywaliśmy na przewartościowany papier i na tanie jak barszcz złoto którego nikt nie chciał a które było tak oczywistym wyborem... ;) Owszem, złoto tak beznadziejnie tanie jak wtedy pewnie nie jest ale podejrzewamy że znowu wiele mu nie brakuje (sorry – to pisane było w lipcu). Od szczytu w 2011 żółty metal spadł o 35% podczas gdy akcje w Ameryce wzrosły o 40%. W międzyczasie Bernanke nadrukował parę bilonów dolarów z powietrza i kupił tym, naszym zdaniem, pozory ożywienia. Strukturalne deficyty pozostają, długi rosną, rozważania które skłoniły myślących inwestorów do zajęcia pozycji w złocie wtedy są, jedno po drugim, równie aktualne dzisiaj. Jeśli nie bardziej... Nowego złota w międzyczasie wiele nie przybyło, nowych dolarów przypadających na to złoto natomiast jest dużo, dużo więcej.
Owszem, Bernanke drukujący dalej dolary w kolejnych transzach QE może ceny aktywów dalej windować, a inwestoriat może mu dalej wierzyć i dumpując złoto dalej iść w „stocks”. Ale złoto po dwóch latach bessy wydaje się dostatecznie przecenione – i tanie. Może wprawdzie w jeszcze jednym spazmie spaść jeszcze dalej , być może gdzieś w rejon $1100, ale jest to prawdopodobnie wszystko. Czemu? Ponieważ tyle mniej więcej wynoszą średnie całkowite koszty wydobycia uncji złota, liczone wg zdobywającego szybko popularność nowego standardu liczenia tych kosztów AISC (allin sustaining costs, patrz artykuł dalej w numerze).
Owszem, złoto JEST. Nowa produkcja nie jest per se potrzebna. Niższa cena podkopałaby jednak cały przemysł prowadząc do masowych zwolnień i zamykania nierentownych kopalń, co z wielu względów prawdopodobne w obecnej konfiguracji się nie wydaje. Potrzeba do tego nowego króla wokół którego zbudować można by było nową legendę i ponownie relegować złoto do roli barbarzyńskiego reliktu. Nowym królem jednak rozlatujący się dolar już nie będzie, nie te czasy i nie ta sytuacja. Nowy król – nowego standardu monetarnego świata – będzie najprawdopodobniej zbiorowy, w rodzaju koszyka kilku głównych walut, ze złotem włącznie. Nowy król, w odróżnieniu od starego, nie będzie antagonistą złota. Wręcz przeciwnie, elity zachodnie najprawdopodobniej same w pewnym momencie wyjdą z „ucieczką do przodu”, proponując nowy system i ratując to co mogą ze starego.
Gdzieś na tej drodze sekularna hossa w złocie, przerwana kilkuletnią bessą, zostanie wznowiona z impetem który zadziwi wielu. Tak jak rosnące w końcu lat 70tych ubiegłego stulecia złoto spadło w korekcie z $200 do $100 w 1976. Nerwowi wyskoczyli wtedy oknem. Cierpliwi wiedzieli lepiej – w trzy lata później kasowali złoto po $800. Nie wiemy oczywiście czy złoto i tym razem zmultiplikuje się parę razy. Gwarancji niczego nie ma a rynki zawsze znajdą okazję aby zrobić z inwestorów fools... Złoto jest przede wszystkim polisą ubezpieczeniową, a dopiero potem medium do spekulacji. Powyższy scenariusz widzi się nam jednak całkiem prawdopodobny. Lepiej być cierpliwym niż nerwowym... a jeżeli do tego nasza polisa stanie się dużo więcej warta tym lepiej dla polisy... I dla nas... ;)
©2007-2013 TwoNuggets AG. All rights reserved. T e r ms & Condit i on s redakcja: cynik9@twonuggets.c om

Awatar użytkownika
mloo
Posty: 120
Rejestracja: ndz kwie 14, 2013 9:54 pm

Re: aby patrzeć pewnie w przyszłość należy znać przeszłość

Postautor: mloo » ndz sie 25, 2013 7:53 pm

z mojego mini zbioru z 2011 roku - dużo tego ale pozwoli z spojrzeć na sprawę bliskowschodnią trochę z szerszej perspektywy

~Dla ślepych i głupich Użytkownik anonimowy
Irańska Giełda Naftowa – prawdziwy powód ataku na Iran – dr Krassimir Petrov

Aktualizacja: 2011-11-5 10:05 am
Artykuł prezentuje przedruk świetnej analizy obecnej sytuacji geopolitycznej. Po przeczytaniu każdy stwierdzi, ze pozwala szerzej spojrzeć na jakim świecie żyjemy… Po przeczytaniu artykułu warto spróbować odpowiedzieć sobie i innym na pytanie dlaczego inne kraje wydobywające ropę nie zdecydują się na rozliczanie w innej walucie niż $?

Państwo narodowe opodatkowuje własnych obywateli; imperium opodatkowuje inne państwa narodowe (…) W XX wieku, po raz pierwszy w historii, Ameryce udało się opodatkować świat nie wprost – za pośrednictwem inflacji. Zamiast bezpośrednio domagać się podatku, jak czyniły to wszystkie poprzednie imperia, USA rozprowadziły po świecie, w zamian za towary, własną walutę bez pokrycia – dolary – z zamiarem późniejszego doprowadzenia do ich inflacji i dewaluacji. To z kolei umożliwiało odkupienie każdego następnego dolara za mniejszą ilość dóbr. Owa różnica stanowiła imperialny podatek spływający do Stanów Zjednoczonych. A oto, jak do tego doszło.

Dr Krassimir Petrov

I. Ekonomia imperiów

Państwo narodowe opodatkowuje własnych obywateli; imperium opodatkowuje inne państwa narodowe. Historia imperiów, od hellenistycznego i rzymskiego po osmańsko-tureckie i brytyjskie, poucza nas, że ekonomicznym fundamentem każdego bez wyjątku imperium jest opodatkowanie innych narodów. Zdolność imperium do narzucania podatków zawsze opiera się na lepszej i silniejszej gospodarce, a w konsekwencji – na lepszym i silniejszym wojsku. Część podatków ściąganych od poddanych szła na podnoszenie stopy życiowej obywateli imperium; część zaś służyła dalszemu wzmacnianiu dominancji militarnej niezbędnej do egzekwowania owych podatków.

Historycznie rzecz biorąc, kraje podporządkowane składały daniny w rozmaitych formach – zwykle w złocie i srebrze tam, gdzie kruszce te miały walor pieniądza, ale nieraz także w postaci niewolników, żołnierzy, ziemiopłodów, bydła czy innych produktów i surowców naturalnych, w zależności od tego, jakich dóbr gospodarczych imperium żądało a kraj podwładny był w stanie dostarczyć. Dawniej opodatkowanie na rzecz imperium miało zawsze formę bezpośrednią: państwo podporządkowane przekazywało te dobra gospodarcze wprost do imperium.

W XX wieku, po raz pierwszy w historii, Ameryce udało się opodatkować świat nie wprost – za pośrednictwem inflacji. Zamiast bezpośrednio domagać się podatku, jak czyniły to wszystkie poprzednie imperia, USA rozprowadziły po świecie, w zamian za towary, własną walutę bez pokrycia – dolary – z zamiarem późniejszego doprowadzenia do ich inflacji i dewaluacji. To z kolei umożliwiało odkupienie każdego następnego dolara za mniejszą ilość dóbr – właśnie owa różnica [między ilością dóbr importowanych a eksportowanych] stanowiła imperialny podatek spływający do Stanów Zjednoczonych. A oto, jak do tego doszło.

W początkach XX wieku gospodarka USA uzyskała dominującą pozycję w świecie. Dolar amerykański był wówczas ściśle związany ze złotem, toteż jego wartość ani nie rosła, ani nie malała, lecz była wciąż równa tej samej ilości złota. Wielki Kryzys, z poprzedzającą go inflacją w latach 1921 – 1929 oraz napęczniałymi deficytami budżetowymi w latach następnych, pokaźnie zwiększył ilość waluty w obiegu – dalsze utrzymywanie jej pokrycia w złocie stało się niemożliwe. To skłoniło Roosevelta do zniesienia w 1932 r. sprzężenia między wartością dolara a wartością złota. Aż do tego momentu USA mogły co prawda dominować w gospodarce światowej, ale, w sensie ekonomicznym, nie były jeszcze imperium. Stała wartość dolara i jego wymienialność na złoto nie pozwalała Amerykanom ekonomicznie wykorzystywać innych krajów.

Amerykańskie imperium w sensie ekonomicznym narodziło się w Bretton Woods w 1945 r. Wprawdzie dolar nie był już w pełni wymienialny na złoto, ale ową wymienialność na złoto zagwarantowano rządom innych państw – i tylko im. Tym samym dolar stał się walutą rezerwową całego świata. Było to możliwe, ponieważ w czasie II wojny światowej Stany Zjednoczone zaopatrywały aliantów żądając zapłaty w złocie, dzięki czemu zgromadziły u siebie znaczną część światowych zasobów tego kruszcu. Imperium nie mogłoby zaistnieć, gdyby, zgodnie z postanowieniami z Bretton Woods, podaż dolara pozostała ograniczona i nie przekraczała wartości dostępnego złota. Umożliwiałoby to pełną wymianę dolarów z powrotem na złoto. Jednak polityka „armaty i masła” z lat sześćdziesiątych miała typowy charakter imperialny: podaż dolara zwiększano nieustannie, żeby finansować wojnę w Wietnamie i projekt „wielkiego społeczeństwa” L. B. Johnsona. Większość owych dolarów trafiała za granicę w zamian za towary sprzedawane do USA bez szans na odkupienie ich po tej samej cenie. Wzrost zasobów dolarowych zagranicy wywoływany przez nieustanny deficyt handlowy Stanów Zjednoczonych był równoznaczny z opodatkowaniem – z klasycznym podatkiem inflacyjnym nakładanym przez dany kraj na własnych obywateli, tyle że tym razem był to podatek inflacyjny nałożony przez USA na resztę świata.

Kiedy zagranica zażądała w latach 1970-1971 wymiany posiadanych dolarów na złoto, 15 sierpnia 1971 rząd USA ogłosił niewypłacalność. Wprawdzie opinię publiczną karmiono frazesami o „zerwaniu więzi między dolarem a złotem”, ale w rzeczywistości odmowa spłaty w złocie była aktem bankructwa rządu Stanów Zjednoczonych. W gruncie rzeczy USA ogłosiły się wtedy imperium. Wyciągnęły z reszty świata ogromną ilość dóbr, nie mając zamiaru ani możliwości ich zwrócić, a bezsilny świat musiał się z tym pogodzić – świat został opodatkowany i nic nie mógł na to poradzić.

Od tego momentu, aby Stany Zjednoczone mogły utrzymać status imperium i nadal ściągać podatki, reszta świata musiała w dalszym ciągu akceptować – jako zapłatę za dobra ekonomiczne – stale tracące na wartości dolary. Musiała też gromadzić ich coraz więcej. Trzeba było więc dać światu jakiś powód do gromadzenia dolarów, a powodem tym stała się ropa.

Gdy coraz wyraźniej było widać, że rząd USA nie zdoła wykupić swych dolarów płacąc za nie złotem, zawarł on w latach 1972-73 żelazną umowę z Arabią Saudyjską: USA będą wspierać władzę królewskiej rodziny Saudów, a w zamian za to kraj ten będzie sprzedawał ropę wyłącznie za dolary. Śladem Arabii Saudyjskiej miała podążyć reszta państw OPEC. Ponieważ świat musiał kupować ropę od arabskich krajów naftowych, utrzymywał rezerwy dolarowe, aby mieć czym za nią płacić. Świat potrzebował coraz więcej ropy, a jej ceny szły stale w górę, toteż popyt na dolary mógł tylko wzrastać. Wprawdzie dolarów nie można już było wymienić na złoto, ale za to stały się one wymienialne na ropę naftową.

Sens ekonomiczny wspomnianej umowy sprowadzał się do tego, że dolar miał pokrycie w ropie naftowej. Dopóki tak było, świat musiał gromadzić coraz większe sumy dolarów, ponieważ były one niezbędne, aby móc kupić ropę. Tak długo jak dolar był jedynym dopuszczalnym środkiem płatności za ropę, miał on zagwarantowaną dominację w świecie, a amerykańskie imperium mogło dalej ściągać podatki z całego świata. Gdyby dolar, z jakiegokolwiek powodu, stracił pokrycie w ropie naftowej, amerykańskie imperium przestałoby istnieć. Trwanie imperium wymagało więc, aby ropa była sprzedawana wyłącznie za dolary. Wymagało ponadto, aby rezerwy ropy pozostawały rozproszone pomiędzy osobne, suwerenne państwa nie dość silne politycznie bądź militarnie, żeby móc żądać zapłaty za ropę w jakiejś innej formie. Gdyby ktoś zażądał innej zapłaty, należało go przekonać do zmiany zdania – poprzez naciski polityczne albo środkami militarnymi.

Człowiekiem, który faktycznie zażądał za ropę zapłaty w euro był, w 2000 r., Saddam Hussein. W pierwszej chwili jego życzenie zostało wyśmiane, później było lekceważone, ale kiedy stawało się coraz jaśniejsze, że jego zamiary są poważne, zaczęto wywierać na niego polityczną presję, aby zmienił zdanie. Kiedy również inne kraje, takie jak Iran, zażyczyły sobie zapłaty w innych walutach, przede wszystkim w euro i w jenach, dolar znalazł się w realnym niebezpieczeństwie. Taka sytuacja wymagała akcji karnej. W Bushowskiej operacji „Szok i Przerażenie” w Iraku nie chodziło o nuklearny potencjał Saddama, o obronę praw człowieka, o propagowanie demokracji, ani nawet o zagarnięcie pól naftowych; chodziło o obronę dolara, a tym samym – amerykańskiego imperium. Chodziło o pokazanie światu, że każdy kto zażąda zapłaty za ropę w walucie innej niż dolar USA, będzie przykładnie ukarany.

Wielu krytykowało Busha za to, że wszczął wojnę, aby zająć irackie pola naftowe. Krytycy ci jednak nie potrafili wytłumaczyć, dlaczego Bushowi zależało na zajęciu owych złóż – przecież mógł po prostu wydrukować puste dolary i uzyskać za nie tyle ropy, ile tylko mu było potrzeba. Musiał więc mieć inny powód do inwazji na Irak.

Historia uczy, że imperium ma dwa uzasadnione powody do toczenia wojen: (1) w obronie własnej; albo (2) aby uzyskać poprzez wojnę jakieś korzyści. W każdym innym wypadku, co po mistrzowsku wykazał Paul Kennedy w „The Rise and Fall of the Great Powers”, wysiłek wojenny wyczerpie jego zasoby ekonomiczne i przyczyni się do jego rozpadu. Mówiąc językiem ekonomicznym, aby imperium wszczęło i prowadziło wojnę, korzyści muszą przewyższać koszty militarne i społeczne. Korzyści z opanowania irackich złóż ropy z trudem usprawiedliwiają długofalowe, rozłożone na wiele lat koszty operacji wojskowej. Bush musiał natomiast uderzyć na Irak, aby bronić swego imperium. Potwierdzają to fakty: w dwa miesiące od momentu inwazji, program „Ropa za żywność” został wstrzymany, irackie konta prowadzone w euro przestawione z powrotem na dolary, a ropa znów była sprzedawana wyłącznie za walutę USA. Przywrócono globalną supremację dolara. Bush triumfalnie zstąpił z myśliwca i obwieścił pomyślne zakończenie misji – udało mu się obronić dolara, a wraz z nim – amerykańskie imperium.

II. Irańska Giełda Naftowa

Władze Iranu w końcu opracowały ostateczną broń „jądrową”, która może błyskawicznie unicestwić system finansowy leżący u podstaw amerykańskiego imperium. Tą bronią jest Irańska Giełda Naftowa, której inaugurację planowano na marzec 2006 [otwarcie giełdy opóźniło się, ale ma nastąpić w najbliższym czasie - przyp. red.]. Ma ona być oparta na mechanizmie handlu ropą rozliczanym w euro. W kategoriach ekonomicznych projekt ten stanowi znacznie większą groźbę dla hegemonii dolara niż wcześniejsze posunięcie Saddama. W ramach transakcji giełdowych bowiem każdy chętny będzie mógł kupić albo sprzedać ropę za euro, bez żadnego pośrednictwa dolara. Możliwe, że w takiej sytuacji prawie wszyscy chętnie przyjmą system rozliczeń w euro.

Europejczycy, zamiast kupować i trzymać dolary, aby zabezpieczyć swe płatności za ropę, będą mogli płacić własną walutą. Przejście na rozliczenia w euro w transakcjach naftowych nadałoby euro status światowej waluty rezerwowej – z korzyścią dla Europejczyków, z niekorzyścią dla Amerykanów.

Chińczycy i Japończycy będą szczególnie zainteresowani nową giełdą, gdyż umożliwi im drastyczne zmniejszenie swych ogromnych rezerw dolarowych i ich dywersyfikację, co będzie dla nich ochroną przed następstwami deprecjacji dolara. Część posiadanych dolarów będą chcieli nadal zatrzymać; drugiej części być może w ogóle się pozbędą; trzecią część zachowają na pokrycie dolarowych płatności w przyszłości, tym razem już bez odnawiania tych rezerw, a przechodząc stopniowo na rezerwy w euro.

Rosjanie mają żywotny interes ekonomiczny w przejściu na euro – większość wymiany handlowej prowadzą właśnie z krajami europejskimi, z krajami – eksporterami ropy naftowej, z Chinami oraz z Japonią. Przejście na rozliczeniach w euro natychmiast uwidoczni się w handlu z pierwszymi dwoma blokami, a z czasem także ułatwi handel z Chinami i Japonią. Ponadto Rosjanie, zdaje się, z niechęcią trzymają dolary, które tracą na wartości, skoro ich nowym objawieniem jest rozliczanie się w złocie. Poza tym, w Rosji odżył nacjonalizm, i jeśli przejście na euro miałoby być dotkliwym ciosem dla Ameryki, z przyjemnością go zadadzą i będą z satysfakcją się przyglądać, jak imperium krwawi.

Arabskie kraje eksportujące ropę chętnie będą przyjmować euro jako środek dywersyfikacji ryzyka wobec piętrzących się gór dewaluujących się dolarów. Te kraje także, podobnie jak Rosja, handlują przede wszystkim z krajami Europy, a zatem będą preferować walutę europejską, zarówno ze względu na jej stabilność, jak i dla ograniczenia ryzyka walutowego, nie mówiąc już o motywie ideologicznym – dżihadzie przeciwko Niewiernemu Wrogowi.

Tylko Brytyjczycy znajdą się między młotem a kowadłem. Ze Stanami Zjednoczonymi łączy ich wieczne strategiczne partnerstwo, ale równocześnie naturalnie ciążą ku Europie. Jak dotąd mieli wiele powodów, aby trzymać z tym, który wygrywa. Kiedy jednak zobaczą, że ich blisko stuletni partner upada, czy będą wytrwale trwać u jego boku, czy też go dobiją? Nie należy jednak zapominać, że obecnie dwie wiodące giełdy naftowe to nowojorski NYMEX i londyńska Międzynarodowa Giełda Ropy Naftowej (International Petroleum Exchange – IPE), obie praktycznie w rękach Amerykanów. Bardziej prawdopodobne wydaje się, że Brytyjczycy będą musieli pójść na dno razem z tonącym okrętem, w przeciwnym bowiem razie strzeliliby sobie w nogi, szkodząc własnym interesom na londyńskiej IPE. Warto zauważyć, że bez względu na retorykę objaśniającą powody utrzymania funta szterlinga, Brytyjczycy nie przeszli na euro najprawdopodobniej właśnie dlatego, że sprzeciwiali się temu Amerykanie: gdyby tak się stało, londyńska IPE musiałaby się przestawić na euro, tym samym zadając śmiertelną ranę dolarowi i strategicznemu partnerowi Wielkiej Brytanii. W każdym razie bez względu na to, co postanowią Brytyjczycy, jeśli Irańska Giełda Naftowa nabierze tempa, liczące się siły interesu – europejskie, chińskie, japońskie, rosyjskie i arabskie – z zapałem przyjmą w rozliczeniach euro, a wówczas los dolara będzie przypieczętowany. Amerykanie nie mogą do tego dopuścić, i użyją, jeśli zajdzie konieczność, szerokiego wachlarza strategii, aby powstrzymać lub zahamować funkcjonowanie planowanej giełdy:

* Sabotaż giełdy – mógłby polegać na wprowadzeniu wirusa komputerowego, ataku na sieć, system łączności lub serwery, rozmaitych naruszeniach bezpieczeństwa serwerów, albo też na zamachu bombowym na główne i pomocnicze obiekty giełdy w stylu 11 września.

* Zamach stanu – zdecydowanie najlepsza strategia długoterminowa, jaką dysponują Amerykanie.

* Wynegocjowanie takich warunków i ograniczeń prowadzenia giełdy, które będą do przyjęcia dla USA – inne znakomite rozwiązanie dla Amerykanów. Oczywiście, rządowy zamach stanu jest strategią wyraźnie preferowaną, gdyż zagwarantowałby, że giełda wcale nie będzie funkcjonować, a więc niebezpieczeństwo dla amerykańskich interesów będzie zażegnane. Gdyby jednak próby sabotażu czy zamachu stanu się nie powiodły, wówczas negocjacje byłyby z pewnością najlepszą dostępną opcją. * Wspólna rezolucja wojenna ONZ – tę będzie bez wątpienia trudno uzyskać, zważywszy na interesy wszystkich pozostałych państw członkowskich Rady Bezpieczeństwa. Gorączkowa retoryka o tym, jak to Irańczycy opracowują broń jądrową niewątpliwie ma na celu utorowanie drogi do tego typu działań.

* Jednostronne uderzenie nuklearne – to byłby straszliwy wybór strategiczny, z tych samych względów, co strategia następna – jednostronna wojna totalna. Do wykonania tej brudnej roboty Amerykanie prawdopodobnie posłużyliby się Izraelem.

* Jednostronna wojna totalna – to jawnie najgorszy możliwy wybór strategiczny. Po pierwsze, zasoby wojskowe USA zostały już nadwerężone przez dwie poprzednie wojny. Po drugie, Amerykanie jeszcze bardziej zraziliby do siebie inne silne narody. Po trzecie, państwa posiadające największe rezerwy dolarowe mogłyby się zdecydować na cichą zemstę w postaci pozbycia się swoich gór dolarów, tym samym utrudniając Stanom Zjednoczonym dalsze finansowanie ich ambitnych wojowniczych planów. Po czwarte wreszcie, Iran ma strategiczne sojusze z innymi silnymi narodami, co mogłoby doprowadzić do ich zaangażowania się w wojnę; mówi się, że Iran ma takie przymierze z Chinami, Indiami i Rosją, znane pod nazwą Szanghajskiej Grupy Współpracy, a także osobny pakt z Syrią.

Bez względu na to, która strategia zostanie wybrana, z czysto ekonomicznego punktu widzenia można stwierdzić, że o ile Irańska Giełda Naftowa nabierze rozpędu, główne potęgi gospodarcze z zapałem zaczną z niej korzystać, a to pociągnie za sobą zgon dolara. Upadanie dolara dramatycznie przyspieszy amerykańską inflację i stworzy presję na dalszy wzrost długoterminowych stóp procentowych w USA. W tym momencie Bank Rezerwy Federalnej znajdzie się między Scyllą a Charybdą – między groźbą deflacji a hiperinflacji – i będzie musiał pospiesznie albo zażyć swoje „klasyczne lekarstwo” deflacyjne, polegające na podniesieniu stóp procentowych, co wywoła poważną depresję gospodarczą, zapaść na rynku nieruchomości oraz załamanie się rynku obligacji, akcji i walorów pochodnych, a w następstwie – totalny krach finansowy, albo, alternatywnie, wybrać wyjście weimarskie, czyli inflacyjne, a więc utrzymać na siłę oprocentowanie obligacji długoterminowych, odpalić „helikoptery” i „zatopić” rynek powodzią dolarów, ratując przed bankructwem liczne fundusze długoterminowe (LTCM) i wywołując hiperinflację.

Austriacka teoria pieniądza, kredytu i cykli gospodarczych uczy nas, że pomiędzy ową Scyllą a Charybdą nie ma rozwiązania pośredniego. Prędzej czy później system monetarny musi się przechylić w jedną lub w drugą stronę, co zmusi Rezerwę Federalną do podjęcia decyzji. Głównodowodzący Ben Bernanke (nowy prezes Fed – przyp. red.), renomowany znawca Wielkiego Kryzysu i wprawny pilot śmigłowca „Black Hawk”, bez wątpienia wybierze inflację. „Helikopterowy Ben” nie pamięta wprawdzie America’s Great Depression Rothbarda, ale dobrze zapamiętał lekcje płynące z Wielkiego Kryzysu i zna niszczycielskie działanie deflacji. Maestro nauczył go, że panaceum na każdy problem finansowy jest wywołanie inflacji, choćby się paliło i waliło. Uczył on nawet Japończyków własnych niekonwencjonalnych metod zwalczania deflacyjnej pułapki płynności. Podobnie jak jego mentorowi, marzy mu się przezwyciężenie „zimy Kondratiewa”. Żeby nie dopuścić do deflacji, ucieknie się do drukowania pieniędzy; odwoła wszystkie helikoptery z 800 zamorskich baz wojskowych USA; a jeśli będzie trzeba, nada stałą wartość pieniężną wszystkiemu, co mu się nawinie. Jego ostatecznym dokonaniem będzie hiperinflacyjna destrukcja amerykańskiej waluty, z której popiołów powstanie nowa waluta rezerwowa świata – barbarzyński relikt zwany złotem.

Tegoż autora: „China’s Great Depression” „Masters of Austrian Investment Analysis” „Austrian Analysis of U.S. Inflation” „Oil Performance in a Worldwide Depression” Zalecana lektura: William Clark „The Real Reasons for the Upcoming War in Iraq” William Clark „The Real Reasons Why Iran is the Next Target”

O autorze: Krassimir Petrov (Krassimir_Petrov@hotmail.com) uzyskał doktorat z ekonomii w USA, a obecnie wykłada makroekonomię, finanse międzynarodowe i ekonometrię na Uniwersytecie Amerykańskim w Bułgarii.

Awatar użytkownika
mloo
Posty: 120
Rejestracja: ndz kwie 14, 2013 9:54 pm

Re: aby patrzeć pewnie w przyszłość należy znać przeszłość

Postautor: mloo » ndz sie 25, 2013 8:02 pm

emerytury s= podatki
Unfunded liabilites
czyli „dług ukryty” jak kto woli
Każdy zna pewnie widok zająca w światłach samochodowych reflektorów na zaśnieżonej szosie. Zanim czmychnie w bok, o ile nie stanie się w międzyczasie dwuwymiarowy, biedny szarak stojąc bez ruchu zdaje się przez chwilę zupełnie flabbergasted. Podobny finał mieć będą padające za jakiś czas jeden po drugim systemy emerytalne. Masy na zachodzie, ze zlasowanymi długotrwałym socjalizmem umysłami, są w tej chwili jak ten szarak. Zaczynają powoli coś przeczuwać ale zasadniczo nadal wierzą w happy end. Że przyjdzie w końcu jakiś państwowy walec, że rzeczy wyrówna i że emerytom nie da zginąć.
Jak to z tym będzie dokładnie dowiemy się w swoim czasie. Faktem jest że jeszcze nigdy nie było tak aby jakoś nie było więc podejrzewamy że i tym razem jakoś to będzie. Ale będzie hadko, naprawdę hadko. Żadnych obiecanych emerytur w najogólniejszych nawet zarysach przypominających to co socjał naobiecywał. Aby masy znieczulić i odurzyć, odwracając ich uwagę od protestów ulicznych już teraz nikt nie powie wprost że dług jest niespłacalny. Równałoby się to nawoływaniu do przemocy, a w każdym razie do krzyczenia 'pożar' w wypełnionym teatrze. Mimo więc że fotele w ostatnich rzędach już się tlą i że dym snuje się już z foyer przedstawienie leci dalej, orkiestra gra.
Nieodłączną częścią przedstawienia jest manieryzm lingwistyczny – nazywanie pewnych rzeczy inaczej niż się nazywają. Jedną z takich rzeczy jest nie nazywanie części długu długiem, jako że kojarzy się to z przykrą koniecznością oddania czy spłacenia. Znacznie lepiej użyć zgrabnego wyrażenia „unfunded liabilities”, wymyślonego przez szczególnie uzdolnionych w tego typu szaradach Amerykanów. Unfunded liabilities jest prostym stwierdzeniem faktu istnienia obietnic bez pokrycia.
Dociekliwi mogliby oczywiście wyciągnąć pewne głębiej leżące konkluzje, sugerujące na przykład że skoro obietnice są puste to pewnie nie zostaną dotrzymane. Ale masy rzadko wchodzą w takie niuanse, zwłaszcza gdy obietnice wybiegają w dziesiątki lat na przód a attention span mas to najwyżej kilka dni. Tylko tym chyba można tłumaczyć że wyciskani przez socjalizm jak cytryny na poczet „emerytur” ludzie nie wyszli jeszcze z kilofami na ulice i nie położyli kresu swojemu wyzyskowi. Jasne jest przecież skądinąd że nie ma po prostu szansy aby cokolwiek znaczącego otrzymali kiedykolwiek w formie emerytur.
Skąd to wiadomo? Wiadomo to z matematyki. Weźmy na przykład dług polski, na temat którego nieustannie hamletyzuje profesor „samiwieciejaki”. Dług ten wynosi obecnie około 918 mld zł co stanowi około 58% PKB. Może się to wydawać wiele i mniejszy dług jest na ogół lepszy niż większy. Czy jednak pożyczka w wysokości 58% średniej pensji rocznej netto w Polsce, wynosząca powiedzmy 17,5 tys. zł byłaby dla gościa zarabiającego średnią (3,5 tys. brutto) niemożliwym do spłacenia obciążeniem? Raczej nie, obciążenie wydaje się umiarkowane.
Owszem, obciążenia umiarkowane, zarządzane przez profesorów i innych ekspertów rządowych, mają tendencję do stawania się z czasem obciążeniami nieumiarkowanymi co prowadzi okresowo do kryzysu a czasem nawet do bankructwa. Tym niemniej dług równy 60% PKB w rozsądnie rządzonym kraju końcem świata nie jest.
Sytuacja się jednak zmienia gdy wybiegniemy w przyszłość i zaczniemy do tego myśleć, choćby jedynie na poziomie podstawowym. Mówi się że nie wiadomo co nam przyszłość przyniesie ale jest to tylko częściowo prawdą. Nie wiadomo czy nie wpadniemy na przykład jutro pod tramwaj, zgoda. Wiele rzeczy jednak wiadomo bo jest to pochodna trendów demograficznych. Wiadomo na przykład całkiem dokładnie że za 20 lat urodzony dzisiaj będzie 20 letnim młodzianem, a 50latek będzie 70latkiem. Jeżeli do tego założyć ostrożnie że obaj nie wyjadą i przeżyją te 20 lat na miejscu to można się domyślić ze młodzian będzie potrzebował pracy a dziadek emerytury. W rzeczy samej nie potrzeba doktora mechaniki kwantowej aby na bazie trendów urodzeń i dzietności wyliczyć z całkiem sporym prawdopodobieństwem ile osób w konkretnej kategorii wiekowej będzie w każdym z najbliższych 20 czy 30 lat.
Mnożąc znalezione liczby przez to co socjał poobiecywał przez lata populacji w charakterze obietnic emerytalnych dojdziemy do grubych setek miliardów złotych. Tę górę pieniędzy socjał obiecał już dawno temu, w czasach kiedy przyszli emeryci chodzili w krótkich majteczkach i nikt się nie zajmował wyliczaniem co to będzie za 30 lat. Nie było zresztą nawet takiej potrzeby ponieważ 4 czy 5 pracowników skubanych przez niewielki socjał z powodzeniem wystarczało na bieżące utrzymanie 1 emeryta.
Przez lata jednak trendy się zmieniły, socjał obiecywał coraz więcej, pracujących było coraz mniej a emerytów zaczęło przybywać w postępie geometrycznym. W rezultacie tego mamy obecnie sytuację w której obietnice emerytalne państwa polskiego szacowane są na około 150% 200% PKB i wraz z nieubłaganą demografią będą rosnąć do mniej więcej 350% PKB w 2040. Są to właśnie nasze „unfunded liabilities” czyli lansowana od pewnego czasu nazwa „długu ukrytego”. Od „długu” państwowego różnią się one zasadniczo tylko dwiema rzeczami: i) ładniejszą, mniej groźnie brzmiącą nazwą, oraz ii) tym że nie są jeszcze w formie formalnych „papierów wartościowych” ponieważ jeszcze zwarte kohorty emerytów nie szturmują do kas ZUSu po obiecane emerytury. Obietnice te są jednak równie „sztywne” co obietnica wypłacenia

Awatar użytkownika
mloo
Posty: 120
Rejestracja: ndz kwie 14, 2013 9:54 pm

Re: aby patrzeć pewnie w przyszłość należy znać przeszłość

Postautor: mloo » ndz sie 25, 2013 8:05 pm

cd

X na rządowej obligacji. Państwo nie ma innego wyboru jak wychodzić rok w rok z coraz większą sumą przekazywaną rosnącym rzeszom emerytów, przewyższającą w coraz większym stopniu generowane przychody. Jedynym więc wyjściem jest pożyczanie na rynku, a więc zamiana „unfunded liabilities” w „funded”, czyli w formalne papiery dłużne.
Dług formalny państwa może więc być sobie obecnie 60% ale cieszyć się z tego nie ma co bo jak nie dokopiemy się do masowych złóż ropy czy złota to dojdzie w pewnym momencie do zawału. I nie jest to problem tylko polski, jest to problem rozbuchanego socjału wszędzie. Za punkt graniczny i sytuację „no return” przyjmuje się często poziom długu do PKB rzędu 100%. Powyżej tego szanse że kraj się jeszcze „wygrzebie” spadają szybko do zera. To że już teraz niektóre kraje (Japonia 220% PKB, Grecja 160%PKB, Belgia 100% PKB), ten poziom przekraczają nie zmienia tutaj nic. Kraje te się nie tylko nie wygrzebują, one powoli toną, z tym że proces rozłożony jest na lata i „kopanie puszki po piwie” jakiś czas jeszcze potrwa. Rządzący o tym wiedzą i rzecz rozciągają w czasie jak mogą. Spodziewają się że proces tak rozciągną iż spadek wartości waluty nie będzie rzucał się w oczy. Ze emerytury zostaną więc wypłacone tak jak obiecano, tyle że w wielokrotnie mniej wartym pieniądzu a lata nieustannej propagandy zrelatywizują oczekiwania emerytalne.
A no, jak to będzie zobaczymy w swoim czasie. Może to zresztą istotnie być kwestia językowa. Między brakiem emerytury a emeryturą 100 tys. zł miesięcznie, za którą nabyć można dwie gałki lodów po 50 tys. zł każda, jak na nasz gust wielkiej różnicy nie ma... ;)
Polskie „unfunded liabilities” obecnie są znaczne, chociaż trzymane są przez GUS w cieniu aby nie psuć przedstawienia. Różni autorzy na przestrzeni lat usiłowali je oszacować, dochodząc do poziomu od ok. 200% PKB (wariant optymistyczny) do nawet 380% PKB: <TU POWINNA BYĆ TABELKA>

Szacunki unfunded liabilities w Polsce
Data studium
Wysokość unfunded liabilities

Robert Holzmann, Robert Palacios and Asta Zviniene, World Bank
2004
220% 379% PKB

Eurostat/ECB Task Force on the statistical measurement of the assets and liabilities of pension schemes in general government
2008
255% 287% PKB

Paweł Dobrowolski, Instytut Sobieskiego
2009
co najmniej 170% PKB

Janusz Jabłonowski, Departament Statystyki NBP
2011
182% PKB

Emil Ślązak, Szkoła Główna Handlowa
2011
141% PKB na rok 2010, 351% PKB na rok 2040


Liczenie unfunded liabilities jest od dawna przedmiotem zabawy w chowanego z socjałem. Socjał poprzez klasę polityczną usiłuje nie nagłaśniać tych danych z uwagi na ich „wybuchowy” potencjał i preferowałby trzymać je pod kluczem aż do samej eksplozji. Do tego czasu obecni decydenci będą na sutych euro emeryturach. Jest jednak wzrastająca presja ze strony bardziej odpowiedzialnych państw aby jakieś standardy raportowania jednak wypracować bez czekania na eksplozję i oficjalne wyliczenia regularnie udostępniać.
Wypracowany kompromis przyjęto w EU w marcu w postaci legislacji ESA 2010. Raportowanie unfunded liabilities państw więc będzie, ale połowiczne bo nie włączone do rachunków narodowych lecz jako dodatek. Ustalono też że informacje za lata 20122014 będą przekazywane jeszcze dobrowolnie, ale dane za 2015 i lata kolejne będą już przekazywane obowiązkowo. Charakterystyczne jest że niektóre kraje, jak UK, oficjalne dane o zadłużeniu udostępniają sprawnie i ochoczo. Inne natomiast bronią się rękami i nogami przed ujawnieniem czegokolwiek.
©2007-2013 TwoNuggets AG. All rights reserved. T e r ms & Condit i on s redakcja: cynik9@twonuggets.c om

Awatar użytkownika
mloo
Posty: 120
Rejestracja: ndz kwie 14, 2013 9:54 pm

Re: aby patrzeć pewnie w przyszłość należy znać przeszłość

Postautor: mloo » pn sie 26, 2013 11:56 pm

kolejny świetny artykuł choć może nie w pełni oddający problematykę

http://independenttrader.pl/140,jaka_ma ... olsce.html

na całym świecie klasa średnia powoli zanika
radzę śledzić tego bloga jeden z lepszych o tematyce finansowej

Awatar użytkownika
mloo
Posty: 120
Rejestracja: ndz kwie 14, 2013 9:54 pm

Re: aby patrzeć pewnie w przyszłość należy znać przeszłość

Postautor: mloo » wt sie 27, 2013 12:35 am

i kolejny o inflacji

http://www.bankier.pl/wiadomosc/Peter-S ... 17397.html

wniosek idziemy na dno

Awatar użytkownika
mloo
Posty: 120
Rejestracja: ndz kwie 14, 2013 9:54 pm

Re: aby patrzeć pewnie w przyszłość należy znać przeszłość

Postautor: mloo » wt sie 27, 2013 2:14 pm

z 2009 roku
http://www.pardon.pl/artykul/8150/teori ... ardy_ludzi
Daniel Nogal
Teoria spisku: zagłodzą miliardy ludzi!?
Kto ma w planach zbrodnię na skalę, jakiej jeszcze nie widział świat? Przedstawiciele rządów najpotężniejszych państw i szefowie najbogatszych korporacji. Czy to prawda?

Codex Alimentarius. Na ów tajemniczy i jakże poważnie brzmiący zwrot natrafić możemy ostatnio coraz częściej, szczególnie w Internecie. Co kryje się za tą łacińską nazwą? Nie żadne tajne stowarzyszenie ani też legendarna, zaginiona przed wiekami księga.

Zbiór norm dotyczących żywności, jakie wprowadzane są niemal na całym świecie - oto czym jest Codex Alimentarius. W pierwotnej postaci ogłoszony został w roku 1962, a za jego twórcę uznaje się Fritza Termeera, o którym to panu jeszcze wspomnimy.

Obecnie członkami Komisji Kodeksu Żywnościowego, związanej z Organizacją Narodów Zjednoczonych, są 174 państwa. Jakie jest główne zadanie komisji? Ochrona zdrowia i interesów konsumentów. By móc je wypełnić, do końca bieżącego roku wszystkie zalecenia kodeksu mają znaleźć zastosowanie we wszystkich krajach świata.

Nie brzmi to jeszcze nazbyt przerażająco. Zapoznajmy się jednak z tym, co mówią przeciwnicy kodeksu. Przyjrzyjmy się konsekwencjom, jakich się spodziewają, jeśli wszystkie wytyczne będą egzekwowane.

Zacznijmy od tego, że z początkiem przyszłego roku nielegalna będzie sprzedaż większości naturalnych witamin, suplementów mineralnych oraz leków ziołowych (faktycznie wiele z nich już zostało zabronionych). Zakazane zostanie jednocześnie promowanie naturalnych środków leczniczych i terapii, a nawet witamin - pomijając te oferowane przez posiadające odpowiednie uprawnienia koncerny farmaceutyczne.

Dalej: wszystkie hodowane na mięso zwierzęta będą dostawać antybiotyki i hormony wzrostu, zaś jadalne rośliny trzeba będzie traktować pestycydami i napromieniowywać. Przydomowa uprawa warzyw, owoców i ziół będzie możliwa wyłącznie po wcześniejszym zdobyciu odpowiednich zezwoleń i poddaniu się państwowej kontroli.

To już zaczyna być, ujmując rzecz delikatnie, niepokojące. Do czego może doprowadzić?

Przede wszystkim kontrola nad żywnością i lekami znajdzie się w rękach najważniejszych rządów i najbardziej wpływowych korporacji. Czy można wyobrazić sobie większą władzę, niż decydowanie o tym co będziemy jedli?

Ale poza władzą, jaką zdobyć można w ten sposób, przeciwnicy kodeksu wskazują na jeszcze jeden wstrząsający efekt. Powołując się na szacunki ekspertów (również tych związanych z ONZ) alarmują, że przestrzeganie przepisów doprowadzi do śmierci trzech miliardów ludzi. Trzech miliardów.

Miliard po prostu umrze z głodu, nie będąc w stanie zdobyć ilości pożywienia niezbędnej do przetrwania. Przyczyną śmierci dwóch miliardów będą choroby - normalnie niezbyt groźne, jednak zabójcze dla organizmów osłabionych niedożywieniem albo skutkami, jakie niesie za sobą spożywanie wyłącznie modyfikowanej żywności.

Czy osoby, które chcą wprowadzić Codex Alimentarius, zdają sobie sprawą z tragedii, do jakiej może on doprowadzić? Przeciwnicy kodeksu przekonani są, że tak. Nie są jednak zgodni co do tego, czy miliardy ofiar traktowane są jako efekt uboczny (którymi nie trzeba się przejmować, bo i tak umrą głównie ludzie, których nie byłoby jak wykorzystać ani jak na nich zarobić) - czy też... Cóż, alternatywna odpowiedź jest jeszcze gorsza.

Niektórzy uważają, że jest to metoda na wprowadzenie tego, o czym przedstawiciele ONZ gardłują od dekad: ograniczenia światowej populacji. Nie można zaprzeczyć, że Organizacja Narodów Zjednoczonych od lat stawia sobie taki właśnie cel, otwarcie jednak promując bardziej humanitarne metody dążenia do niego. Skoro jednak nie działają... Głodzenie to całkiem skuteczny sposób zmniejszania populacji, prawda?

W tę czarną wizję, jaką serwują nam ludzie walczący z kodeksem, dobrze wpisuje się osoba jego twórcy - wspomnianego na początku Fritza Termeera, któremu warto w tym miejscu poświęcić chwilę uwagi. Ów niemiecki naukowiec podczas II wojny światowej pracował dla koncernu farmaceutycznego IG Farben. Nowe preparaty testował na więźniach obozu Auschwitz. W Norymberdze został skazany na siedem lat więzienia.

Wyszedł po czterech, podobno dzięki wstawiennictwu Rockefellerów. Został prezesem firmy Bayer i stworzył Codex Alimentarius. Inicjatywa ma niezłego patrona, trzeba przyznać.

Oczywiście nie musi to przeszkodzić w przyklejeniu przytoczonym powyżej tezom łatki "teorii spiskowej" i gromkim ich obśmianiu. Ale może jednak należałoby najpierw choć chwilę zastanowić się nad nimi?

Ktoś powie, że tylko szaleńcy uwierzyliby, że można świadomie doprowadzić do śmierci głodowej olbrzymiej ilości ludzi. Cóż, przed wielkim głodem na Ukrainie, czy przed rewolucją w Chinach też wiele osób z pewnością nie dawało wiary, że można zagłodzić miliony ofiar.

Poza tym i tak już żyjemy w czasach, które jeszcze kilka dekad temu śnić się mogły wyłącznie szaleńcom (albo autorom antyutopii). Państwo przyznające nam numerek przy urodzeniu, "opiekujące się" nami przez całe życie, wychowujące dzieci. Miliony kamer, jakimi szpikowane są dziś kraje Zachodu, ogromne bazy danych o obywatelach... Długo można by wymieniać.

Odsuńmy jednak na bok podobne rozważania, skupmy się na faktach związanych ze sprawą. Codex Alimentarius nie jest niczyim wymysłem i rzeczywiście ma zostać wprowadzony w życie. Niewątpliwie zwiększy to kontrolę państw i koncernów nad żywnością i lekami, ograniczy możliwość docierania do niemodyfikowanych pokarmów i naturalnej medycyny.

W jakim stopniu wpłynie to na jakość naszego życia - zobaczymy. Podobno wszystko to, jak zawsze, dla naszego dobra.

Tylko - czy aby na pewno?

Awatar użytkownika
mloo
Posty: 120
Rejestracja: ndz kwie 14, 2013 9:54 pm

Re: aby patrzeć pewnie w przyszłość należy znać przeszłość

Postautor: mloo » wt sie 27, 2013 6:14 pm

fajny artykuł do poczytania choć dużo tego

http://kennedy-bibliothek.info/data/bib ... lnisch.pdf

pisze między innymi o ukrytym podatku jakim jest odsetek a który płacimy wszyscy o korzyściach płynących z obecnego systemu w jedną stronę w stronę finansjery o inflacji i wielu innych

bardzo ciekawie się zapowiada
życzę miłej lektury




Awatar użytkownika
mloo
Posty: 120
Rejestracja: ndz kwie 14, 2013 9:54 pm

Re: aby patrzeć pewnie w przyszłość należy znać przeszłość

Postautor: mloo » wt wrz 03, 2013 9:20 am

Od redaktora
Moi Drodzy,
Po cichutku, po cichutku, wydaje się że Szwajcaria uładziła się z USA w sprawie banków. Pewnie pokojowy laureat Nobla ma zbyt dużo na
głowie gotując kolejną burdę na Bliskim Wschodzie. Banki szwajcarskie odetchnęły i chętnie zrzucą się na zapłacenie ostatecznego okupu
Wujowi Samowi aby móc robić tam biznes. W międzyczasie delikatnie wykopią wszystkich pozostałych Amerykanów od siebie tak aby móc z
całą otwartością powiedzieć że raportować na nich to jak najbardziej ale ponieważ nikogo już i tak nie ma to po co? W tym kierunku to
zmierza.
Tak to Land of the Free terroryzuje własnych obywateli na podstawie uchwał antyterrorystycznych.
Chodzi, i chodziło w całym tym
przedstawieniu od samego początku, jedynie o money i kontrolę nad populacją, nie o żadnych terrorystów...
cynik9


Wróć do „Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość

cron