Postautor: mustrum » czw cze 24, 2010 1:40 pm
W tej samej tonacji, wpis dalszy. To apropos Korwinistów i najprawszych z prawdziwych prawicowców (koniecznie przez duże P) i ich sarkania nt. Manifestu Komunistycznego, a szczególnie o tym jakim to on jest awykonalnym i niefunkcjonalnym systemem. Z blogu Jaszczura:
Czytając „Drogę donikąd” Józefa Mackiewicza natrafiamy na rozmowę Pawła – głównego bohatera, antykomunisty gorzej, niż zoologicznego – z czerwonoarmistą i prawdziwym komunistą, Fiodorem Michajłowiczem, który objaśnia przy wódce Pawłowi i ptasznikowi mechanizm sowietyzacji. Co więcej – w tym wypadku dużo racji ma bolszewik; z resztą, gdyby przeczytać uważnie, między wierszami nawet „Manifest” Marksa i Engelsa, to rozumie się, że bolszewizm nie jest żadną „konstruktywistyczną, dobrotliwą utopią”, a spójną teorią zdobycia, sprawowania i utrzymania totalitarnej władzy.
Korwinizm misesityczny - konstruktywistyczna, względnie dobrotliwa (i na wskorś naiwna) utopia
Bolszewizm - spójna teoria zdobycia, sprawowania i utrzymania totalitarnej władzy
I tu nie ma osądu moralnego, bo obydwie powyższe doktryny są po tej samej stronie mocy. To tylko stwierdzenie faktu i skontrastowanie skuteczności.
Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!