Moderator: triarius
Krzysztof J. Wojtas pisze:Tygrysie
Prowadzenie takich form prezentacji poglądów jest trudne i chyba z zasady skazane na niepowodzenie.
"Obsługuję" S24 i NP - i coraz częściej łapię sięna tym, że to dla mnie za dużo.
Z kolei zająć się czymś monotematycznie - to nudne zwłaszcza, że brak widocznych powiązań między netem i realem.
Pomyśl zatem o działaniu - może tą drogą dałoby się coś zrobić/
Mam na myśli tworzenie elit - w duchu swojego apelu. Jeśli potzreba przedstawię ponownie założenia i warunki realizacji z widokiem na powodzenie.
Ale do tego trzeba przynajmniej jakiejś grupy kilkunastu osób. Na poczatek.
Dałoby się zebrać? Sam jestem za słaby, a nawet kilka osób z czasem "padnie" - to wymaga stabilnych reguł w dłuższym okresie. A ja jestem coraz starszy.
triarius pisze:Trza by chyba zwinąć ten kramik...
Amalryk pisze:triarius pisze:Trza by chyba zwinąć ten kramik...
Trochu jeszcze poczekajmy ! Zwinąc zawsze zdążysz ! Może jeszcze paru wariatów się przyklei (bez obrazy - ale za takich dżentelmeni z naszymi poglądami w tzw. meinsztremie uchodzą). A na obrażalskie "mimozy" szkoda fatygi, może to i lepiej, z takimi jak przyjdzie co do czego to zapakujesz się na minę - sądząc że jesteś z kumplami wdasz się w rozpierduchę, a potem cię wyniosą - bo kamraci się byli zesrali (a wiem co mówię).
Strus pisze:Tygrysie, niecierliwe stworzenie.
Są tacy, co się interesują.
Np. ja.
Tylko ostatnio słabsze strony mojej natury przeważyły i nic nie zrobiłem w tym kierunku, tracąc czas na mniej poważne sprawy.
Odczekaj, gdyż niedługo W KOŃCU zabieram się za zebranie i upublicznienie tu moich notatek z "Social Contract" Ardreya.
A to chyba najlepsze miejsce.
Strus pisze:Utrup wiosnę, bo w ogrodzie trza pracować. Lubię to, choć do Mehmeda II jeszcze mi daleko
Jaku pisze:Co za marazm niepotrzebny!
Ja na przykład przestałem się udzielać w ogóle w necie bo mam teraz bardzo absorbującą pracę, co nie zmienia faktu, że kontrrewolucja to nie jest dla mnie zapomniane hasło.
Z kolegą przez cały wrzesien mamy zamiar napierać z wiatrówki coby poćwiczyć (bezpoborowi jesteśmy) i może coś z tego będzie.
Maksymalizm nas zniechęci, minimalizm da jako taką nadzieję.
triarius pisze:Jaku pisze:Co za marazm niepotrzebny!
Ja na przykład przestałem się udzielać w ogóle w necie bo mam teraz bardzo absorbującą pracę, co nie zmienia faktu, że kontrrewolucja to nie jest dla mnie zapomniane hasło.
Z kolegą przez cały wrzesien mamy zamiar napierać z wiatrówki coby poćwiczyć (bezpoborowi jesteśmy) i może coś z tego będzie.
Maksymalizm nas zniechęci, minimalizm da jako taką nadzieję.
Czyli mam się zamknąć i do niczego nie nawoływać, tak?
A co do wiatrówki - fajnie. (Tyle mi wolno powiedzieć?
Mówisz o wiatrówce długiej, czy krótkiej? Bo w pistoletach wiatrówkach cholernie wkurza mnie brak odrzutu, czyli w sumie realizmu. Prawdziwy pistolet, nawet z ćwiczebną, tanią amunicją, kopie tak, że tego po prostu nie sposób ignorować. Przy strzelaniu z broni długiej, z podparcia, z leżenia itd., to już by się dało ew. ignorować. Z pistoletu nie sposób.
Mam dwa całkiem niezłe pistolety-wiatrówki, ale jakoś całkiem mi przeszła ochota z nimi się bawić, od kiedy na strzelnicy postrzelałem z Glocka.
Amalryk pisze:triarius pisze:Jaku pisze:Co za marazm niepotrzebny!
Ja na przykład przestałem się udzielać w ogóle w necie bo mam teraz bardzo absorbującą pracę, co nie zmienia faktu, że kontrrewolucja to nie jest dla mnie zapomniane hasło.
Z kolegą przez cały wrzesien mamy zamiar napierać z wiatrówki coby poćwiczyć (bezpoborowi jesteśmy) i może coś z tego będzie.
Maksymalizm nas zniechęci, minimalizm da jako taką nadzieję.
Czyli mam się zamknąć i do niczego nie nawoływać, tak?
A co do wiatrówki - fajnie. (Tyle mi wolno powiedzieć?
Mówisz o wiatrówce długiej, czy krótkiej? Bo w pistoletach wiatrówkach cholernie wkurza mnie brak odrzutu, czyli w sumie realizmu. Prawdziwy pistolet, nawet z ćwiczebną, tanią amunicją, kopie tak, że tego po prostu nie sposób ignorować. Przy strzelaniu z broni długiej, z podparcia, z leżenia itd., to już by się dało ew. ignorować. Z pistoletu nie sposób.
Mam dwa całkiem niezłe pistolety-wiatrówki, ale jakoś całkiem mi przeszła ochota z nimi się bawić, od kiedy na strzelnicy postrzelałem z Glocka.
A cóż Cię tak w tym Glocku (pewnie w 17-stce) Tygrysie zauroczyło, zjawiska okołotowarzyszące (huk, odrzut i związany z tym podrzut) że tak powiem ? Jeżeli nie jesteś pełen łagodnej, dziewczęcej delikatności i kruchości ,to raczej powinieneś opanować je i towrzyszące im drżenie serduszka. Glock ma spośród wspólczesnych 9-tek akurat odrzut stosunkowo największy gdyż jest relatywnie lekki (trochę ponad 0,5 kG - korpus z lekkich polimerów) podobnie jak zbudowany na jego ideii Walther P 99, starsze znane "kultowe" dziewiatki wykonane w tradycyjnej technologii są niemal dwa razy cięższe (CZ 75, Browning HP, Beretta 92 czy nawet Sig Sauer 226) a więc i odrzut mniejszy. Ale te zjawiska o których tu mówimy pojawiają się już po oddaniu strzału, więc jeżeli wszystko do tego momentu zostało zrobione poprawnie to strzał bedzie celny. A to co stanowi podstawę celnego strzelania można i trzeba wyćwiczyć na sucho: wstrzymanie oddechu, zgranie przyrządów na celu i płynne ściąganie spustu.
Amalryk pisze:Jak się przejmowałeś, to niestety najprawdopodobniej wpływało... Brzmi to nieco bez sensu ale: odrzut rozpoczyna się od momentu rozłączenia się pocisku z łuską, a więc jeszcze gdy pocisk nie opuścił lufy (balistyka wewnętrzna)i narasta wg krzywej wykładniczej uzyskując maksimum w chwili wylotu - czas ok. 1/1000 s, niby nic ale człowiek reaguje, więc należy "wytrzymać " strzał i po podrzucie jak najszybciej naprowadzić pistolet na cel. I tu odróżnisz wytrenowanego strzelca od nieźle strzelającego (pracującego nad każdym strzałem) amatora. "Profi" ma do minimum ograniczony podrzut i w sekundzie ponownie zgrane przyrządy na celu przy czym wszystkie elementy poprawnego strzału (zgranie przyrządów, wstrzymanie wydechu, płynna "praca" na spuście, mocny chwyt ) wykonuje podświadomie i na dodatek z oboma oczami otwartymi. Ale cały algorytm poprawnych czynności, oprócz korekty podrzutu i podświadomej reakcji na huk i zapach spalonego prochu, wytrenujesz nieźle na pneumatyku. Przy czym najczęstszym błędem jest "wymuszenie" strzału przy chwilowym "idealnym" zgraniu przyrządów co skutkuje jego "zerwaniem", i fru pod cel...
triarius pisze:Amalryk pisze:Jak się przejmowałeś, to niestety najprawdopodobniej wpływało... Brzmi to nieco bez sensu ale: odrzut rozpoczyna się od momentu rozłączenia się pocisku z łuską, a więc jeszcze gdy pocisk nie opuścił lufy (balistyka wewnętrzna)i narasta wg krzywej wykładniczej uzyskując maksimum w chwili wylotu - czas ok. 1/1000 s, niby nic ale człowiek reaguje, więc należy "wytrzymać " strzał i po podrzucie jak najszybciej naprowadzić pistolet na cel. I tu odróżnisz wytrenowanego strzelca od nieźle strzelającego (pracującego nad każdym strzałem) amatora. "Profi" ma do minimum ograniczony podrzut i w sekundzie ponownie zgrane przyrządy na celu przy czym wszystkie elementy poprawnego strzału (zgranie przyrządów, wstrzymanie wydechu, płynna "praca" na spuście, mocny chwyt ) wykonuje podświadomie i na dodatek z oboma oczami otwartymi. Ale cały algorytm poprawnych czynności, oprócz korekty podrzutu i podświadomej reakcji na huk i zapach spalonego prochu, wytrenujesz nieźle na pneumatyku. Przy czym najczęstszym błędem jest "wymuszenie" strzału przy chwilowym "idealnym" zgraniu przyrządów co skutkuje jego "zerwaniem", i fru pod cel...
Jasne, w końcu nie mówimy o karabinie szturmowym (gdzie podrzut jest sporym problemem), czy choćby o taktycznym strzelaniu, szybko raz za razem - przy pojedynczym strzale faktycznie podrzut nie może zdążyć wiele zmienić.
Amalryk pisze:triarius pisze:Amalryk pisze:Jak się przejmowałeś, to niestety najprawdopodobniej wpływało... Brzmi to nieco bez sensu ale: odrzut rozpoczyna się od momentu rozłączenia się pocisku z łuską, a więc jeszcze gdy pocisk nie opuścił lufy (balistyka wewnętrzna)i narasta wg krzywej wykładniczej uzyskując maksimum w chwili wylotu - czas ok. 1/1000 s, niby nic ale człowiek reaguje, więc należy "wytrzymać " strzał i po podrzucie jak najszybciej naprowadzić pistolet na cel. I tu odróżnisz wytrenowanego strzelca od nieźle strzelającego (pracującego nad każdym strzałem) amatora. "Profi" ma do minimum ograniczony podrzut i w sekundzie ponownie zgrane przyrządy na celu przy czym wszystkie elementy poprawnego strzału (zgranie przyrządów, wstrzymanie wydechu, płynna "praca" na spuście, mocny chwyt ) wykonuje podświadomie i na dodatek z oboma oczami otwartymi. Ale cały algorytm poprawnych czynności, oprócz korekty podrzutu i podświadomej reakcji na huk i zapach spalonego prochu, wytrenujesz nieźle na pneumatyku. Przy czym najczęstszym błędem jest "wymuszenie" strzału przy chwilowym "idealnym" zgraniu przyrządów co skutkuje jego "zerwaniem", i fru pod cel...
Jasne, w końcu nie mówimy o karabinie szturmowym (gdzie podrzut jest sporym problemem), czy choćby o taktycznym strzelaniu, szybko raz za razem - przy pojedynczym strzale faktycznie podrzut nie może zdążyć wiele zmienić.
Często, wśród rozdzielających włos na czworo, pojawiają się dywagacje czy podrzut (będący efektem odrzutu, a dokładniej powstającym momentem siły, ze względu na niewspółosiowość punktu podparcia broni z osią lufy, a konkretnie osią wylotu pocisku) wpływa czy nie na celność strzału. Otóż jeżeli w momencie strzału wszystko wykonano poprawnie a broń (w tym wypadku pistolet) jest trzymana mocnym pewnym chwytem to strzał będzie celny, mimo iż broń (choćbyśmy się nie wiadomo jak spinali) i tak nam w dłoni "szarpnie" lufą ku górze. Domorośli balistycy zapominają o jednym elemencie, pocisk napędzany rozprężającymi się gazami prochowymi rozpędza się w lufie z prędkością której wykres przypomina część sinusoidy i uzyskuje (dla pistoletów strzelających zamkami ryglowanymi) prędkość rzędu 350-400m/s i odrzut od tego etapu ruchu pocisku kompensujemy "mocnym chwytem". Ale w momencie opuszczenia przez pocisk lufy następuje jeszcze dodatkowe zjawisko: gwałtownego rozprężenia gazów prochowych, które momentalnie dosłownie wyprzedzają pocisk (uzyskując prędkość rzędu 1000m/s) - ale to dzieje się już po oddaniu strzału. Zresztą w efekcie tego rozprężenia pocisk po opuszczeniu lufy jeszcze nieco przyśpiesza uzyskując swe maksimum kilkadziesiąt centymetrów za lufą.
A częsty błąd początkujących "zerwanie" strzału, będący efektem gwałtownego ściągnięcia spustu (bo akurat idealnie się zgrały "tańczące" cały czas przyrządy) skutkuje ułożeniem się przestrzelin w dole tarczy lub całkiem pod nią - choć lufę i tak "podrzuciło" po strzale przecież do góry a nie w ziemię...
Wróć do „Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów”
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości