Z PRASY POLSKIEJ

Witamy serdecznie na forum niepoprawni.pl
Awatar użytkownika
ALAJU
Posty: 60
Rejestracja: wt sty 18, 2011 1:19 am

Z PRASY POLSKIEJ

Postautor: ALAJU » ndz lut 06, 2011 12:12 am

Orzeł i reszka
Arabska Wiosna Ludów


Tunezja, Egipt, Algieria, Oman, Jordania, Jemen - co dalej będzie się działo na Bliskim Wschodzie? Masowe i gwałtowne demonstracje początkowo były protestem przeciwko biedzie i wysokiemu bezrobociu, obecnie miliony ludzi chcą upadku antydemokratycznych reżimów rządzących za pomocą bagnetów. Z Arabskiej Wiosny Ludów bardzo niezadowoleni są wszyscy ci, którzy takie kraje jak Egipt traktują jak wakacjowiska na gorących plażach za tanie pieniądze. Chcieliby, aby łamiące prawa człowieka, skompromitowane i skorumpowane dyktatury i półdyktatury nadal rządziły, jeśli za 300 dolarów przez tydzień będzie można w otoczonych morzem nędzy luksusowych kurortach poczuć się choć przez chwilę jak milioner... Problem jest jednak znacznie szerszy i głębszy, a to, co zostało zapoczątkowane w Tunezji i rozlewa się na kolejne kraje regionu, jest zapowiedzią zmiany obecnego status quo.
Zaniepokojone sytuacją są państwa zachodniej Europy, ale znacznie bardziej nerwowo jest w Waszyngtonie, a w Tel Awiwie pojawiają się już wizje katastroficzne. Reżim prezydenta Egiptu Hosniego Mubaraka zwalczał bowiem islamistów i przestrzegał pokoju z Izraelem z 1979 roku. Jego upadek będzie oznaczał przejęcie władzy przez Bractwo Muzułmańskie, najsilniejsze i najlepiej zorganizowane ugrupowanie opozycyjne, które jest przeciwnikiem państwa żydowskiego. Jeśli dotychczasowy sojusznik stanie się wrogiem, pozycja Izraela w regionie bardzo osłabnie, bo będzie otoczony przez samych wrogów i Tel Awiw nie będzie mógł już prowadzić polityki siły i faktów dokonanych, ale zostanie zmuszony do ustępstw wobec Palestyńczyków i świata arabskiego.
Amerykanie są poirytowani, bo zagrożony jest ich strategiczny sojusznik w regionie, z którego pochodzi większość światowych zasobów ropy naftowej. Poza tym sypie się polityka hipokryzji uprawiana od lat, która polegała na wspieraniu nawet krwawych satrapów (np. Saddama Husajna w Iraku), byleby nie dopuścić do władzy islamistów. Przy czym to wszystko odbywało się w sztafażu frazesów o wolności, demokracji i prawach człowieka. Ta obłuda i tzw. pragmatyzm powodują, że najsilniejsze państwo Zachodu, które zostało zbudowane na fundamencie chrześcijańskim, gorliwie wspiera antychrześcijańskie rządy Saudów w Arabii Saudyjskiej. Tym samym działa przeciwko cywilizacji, bo i tak prędzej czy później islamiści dojdą do władzy. I będą tym silniejsi, im bardziej Zachód ulegnie dyktaturze relatywizmu, będzie antyreligijny, niemoralny i w pogańskim tańcu samozniszczenia będzie niszczył własne chrześcijańskie korzenie.
Waszyngton nie miałby żadnych skrupułów moralnych, by prezydentem Egiptu został Osama bin Laden (przez wiele lat najlepszy współpracownik USA), o ile zagwarantowałby utrzymanie dotychczasowego porządku. Pamiętny zamach z 11 września 2001 r., nie tylko w Europie Zachodniej, ale także w Stanach Zjednoczonych komentowano w kontekście oporu przed polityczną, ekonomiczną i militarną ekspansją USA. Atak przedstawiano jako reakcję świata islamskiego na imperializm polityczny i kulturowy, na makdonaldyzację kultury, terror Hollywood, Disneya i MTV. Do powstania ruchów islamistycznych przyczynił się bowiem Zachód, spuścizna kolonializmu wraz z oświeceniową koncepcją państwa świeckiego, w którym prawo oderwane jest od moralności. Pojawił się klimat do narodzin idei Zachodu jako wielkiego szatana z jego ideologią państwa laickiego, a więc bezbożnego, i na to powstała reakcja w postaci tzw. fundamentalizmu. Najlepszym lekarstwem dla Zachodu jest powrót do moralnej polityki i chrześcijańskich korzeni cywilizacji. Walka z krzyżem zawsze promuje półksiężyc.
W świetle tej refleksji mielibyśmy do czynienia ze zderzeniem Pax Americana przekształcającym się w Pax Civilitatis z ummą, czyli uniwersalną wspólnotą religijną opartą na prawach szariatu. Atakując cele w Ameryce i spodziewając się kontruderzenia, autorzy zamachu z 11 września chcieli doprowadzić do polaryzacji islamskiego świata: na tych, którzy są za ustanowieniem ummy, i na reżimy arabskie będące w sojuszu z USA, a to miałoby przyspieszyć wybuch rewolucji na Bliskim Wschodzie. Czyżby zatem Arabska Wiosna Ludów blisko 10 lat po zamachu na World Trade Center była realizacją tego scenariusza?
Jan Maria Jackowski




Z pamiętnika Donalda "Cudotwórcy"


Czwartek, 27.01.2011 r.
Jean-Vincent, czyli nasz "Jacek" z Ministerstwa Finansów, mówi, że jak się raz wpadnie w spiralę zadłużenia, to nie ma już innego wyjścia niż dalsze zwiększanie długu. Wyborcy nie powinni się buntować, dopóki mają ciepłą wodę w kranie. Dzięki nowym kredytom na "kupowanie czasu" moglibyśmy spokojnie porządzić nawet jeszcze przez kilka lat, gdyby nie... zagraniczni ekonomiści. Nagle zaczęli nas krytykować jeszcze mocniej niż opozycja! A razem z nimi Leszek, który kiedyś miał nawet dostać Nagrodę Nobla. Trudno się teraz z nim dogadać. "On zaprzeda duszę diabłu, żeby tylko bronić OFE" - podsumował jego ostatnie wypowiedzi Janek Krzysiu.

Piątek, 28.01.2011 r.
Różne banki wiele razy oceniały nas krytycznie. Twierdziły, że naszymi śmiałymi reformami uratowaliśmy się od kryzysu i jesteśmy zieloną wyspą, ale gdybyśmy działali trochę szybciej, to tej zieleni mielibyśmy dużo więcej. Taką krytykę można by jeszcze zrozumieć. Ale teraz doszło już do tego, że analitycy zaczynają mówić o możliwym bankructwie Polski i narzekać, że rząd nie ma żadnego planu naprawy finansów publicznych! Zupełnie jakby nie wiedzieli, że cały czas "kupujemy czas" i nawet jeśli kiedyś zbankrutujemy, to na pewno nie przed wyborami! Na razie dziennikarzy uspokoił jeden z zastępców "Jacka". Powiedział im, że "nie ma powodów do histerii". Ale co będzie dalej?

Sobota, 29.01.2011 r.
Chłopaki od pijaru uznali, że nie możemy ciągle czekać na nowe ataki i powinniśmy przejąć inicjatywę. "Jacek" będzie teraz ciągle powtarzał, że zaprasza Leszka (niedoszłego noblistę) i innych krytyków reformy emerytalnej do telewizyjnej debaty. "Leszek na taką debatę nigdy nie przyjdzie!" - cieszył się "Jacek". Debata nie jest nam do niczego potrzebna, ale argument, że jej chcieliśmy, bardzo by się w rozmowach z dziennikarzami przydał. Tylko skąd wiadomo, że Leszek się nie zgodzi? Będzie się bał, że po dyskusji z "Jackiem" znów odkręci mu się śrubka przy okularach...? "Przecież nie powie ludziom, że muszą zaciskać pasa, żeby zarządy OFE mogły zarobić kolejny miliard" - wyjaśnił prawie najlepszy minister finansów UE.

Niedziela, 30.01.2011 r.
Angela poprosiła, żebym jutro w czasie spotkania z przywódcami europejskimi odegrał rolę unijnego prymusa. Uznała, że najlepiej będzie, jeśli to ja powiem o potrzebie europejskiej solidarności. Po opowieściach o nowym cudzie gospodarczym nad Wisłą mam stwierdzić, że Europa, zwłaszcza w czasach kryzysu, potrzebuje solidarności i przeciwstawiania się narodowym egoizmom. Tak się złożyło, że akurat naszego rządu nikt o egoizm narodowy nie oskarża... Zawsze mówiliśmy np. o potrzebie solidarności energetycznej. Wszyscy wiedzą, że gdy będzie taka potrzeba, to dla dobra europejskich inwestycji możemy zrezygnować nawet z egoistycznego wykorzystywania portu w Świnoujściu.

Poniedziałek, 31.01.2011 r.
Co za udany dzień! Angela, razem z Nicolasem z Paryża, nie mogła się mnie nachwalić! Słowacja nie finansuje innych krajów strefy euro, Grecja robi machlojki, żeby jak najwięcej wydobyć ze wspólnej kasy, Irlandia nawet na przyjęcie pomocy dla banków się nie zgadzała... Na tym tle moje prowspólnotowe przemówienie musiało wszystkich zadziwić. Polska jest najbardziej wyrazistym dowodem, jak bardzo unijna polityka spójności niweluje różnice między naszymi krajami. Dzięki temu my w Polsce możemy z większym spokojem oceniać ostatnie dwa lata... Radość tych chwil psuła mi tylko świadomość, że gdy wrócę do kraju, to polscy malkontenci od razu będą się dopytywali, czy szybciej rośnie nam dług czy PKB...

Wtorek, 1.02.2011 r.
Chłopaki od pijaru martwią się najnowszymi sondażami popularności. Wyniki mam coraz gorsze... Mówią, że to może być efekt wzrostu bezrobocia. Stopa bezrobocia w grudniu 2010 r. wzrosła do 12,3 proc., a liczba bezrobotnych zbliża się do 2 milionów osób. Nie wiem, jak to jest możliwe! W Warszawie Hania ciągle zwiększa zatrudnienie. Czaruś z Ministerstwa Infrastruktury zatrudnia ludzi z Łodzi. Nawet Bronek w swojej kancelarii znajduje pracę dla swoich starych kumpli... a bezrobocie rośnie! Z Bronkiem nawet chciałem pogadać o jego polityce zatrudniania, ale wykręcił się od rozmowy. A na pożegnanie rzucił dowcipem: "Już jest godz. 18.15! Muszę lecieć, bo Anka czeka z kolacją. Ale ty, Donek, jeszcze trochę popracuj, bo sondaże ci ostatnio spadają...".

Środa, 2.02.2011 r.
To spotkanie zarządu partii Grześ powinien zapamiętać na długo. Żeby już nigdy nie brał się za krytykę premiera ze swojego ugrupowania! Najpierw przez godzinę sam tłumaczyłem mu, dlaczego w polityce ważna jest lojalność. Gdybyśmy nie byli wobec siebie lojalni, to przecież i Bogdan z ministerstwa obrony, i Ewa z Ministerstwa Zdrowia, i nawet Czaruś, który tak skutecznie walczy z bezrobociem w Łodzi... wszyscy już dawno straciliby swoje stanowiska! Grześ dostał prawdziwą lekcję lojalności. I Czaruś, i Ewa, i Hania... wszyscy mnie poparli! Ewa powiedziała mu, że jest jej bardzo przykro. Bo z największą starannością, do głębokości 1 metra przekopywała się przez różne gazety, żeby znaleźć tam jakieś przeprosiny ze strony Grzesia. I nie znalazła.
Piotr Tomczyk
ALICJA

Wróć do „Forum powitalne”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 25 gości